Atak zielonych ludzików przećwiczony w Siedlcach. Kaczmarek: To była walka z oddziałami dywersyjnymi
– W ciągu dwóch dni organizacje proobronne zebrały się na ćwiczeniach przeciwdywersyjnych. Brało w nich udział ok. 800 osób, w tym także policja i straż pożarna – mówił w TV Republika Ireneusz Kaczmarek, uczestnik manewrów obrony terytorialnej, które odbyły się w Siedlcach.
W miniony weekend w mieście przeprowadzono największe po 1989 roku wspólne manewry ochotniczych organizacji proobronnych, w których uczestniczyło wojsko i władze samorządowe.
– Poszczególne kompanie i plutony miały różne zadania. Prowadziliśmy zabezpieczenie miasta i walkę z oddziałami dywersyjnymi, które atakowały obiekty infrastruktury miejskiej. Działania trwały praktycznie non stop – powiedział na naszej antenie Ireneusz Kaczmarek, który uczestniczył w tych ćwiczeniach.
Z kolei Tomasz Szatkowski z Narodowego Centrum Studiów Strategicznych tłumaczył, że w rozwiniętych państwach poszukuje się takich metod, które pozwalają na zderzenie różnych koncepcji operacyjnych. – Razem z wpływowym amerykańskim think-tankiem chcieliśmy się dowiedzieć, jakie zdolności bojowe są nam potrzebne, żeby przeciwstawić się potencjalnemu agresorowi w ramach wojny hybrydowej i przeprowadziliśmy symulację – powiedział.
– Skoncentrowaliśmy się przede wszystkim na roli sił specjalnych, które mogą przeprowadzać działania wywrotowe na terytorium przeciwnika. Dużo wysiłku poświęciliśmy także zaawansowanym systemom obrony powietrznej i morskiej. Trzecia sprawą było niedopuszczenie do przekształcenia się konfliktu w prawdziwą wojnę – powiedział ekspert.
Zdaniem Szatkowskiego w państwach, które mogą paść ofiarą agresji rosyjskiej, wojskami US Army dowodzą obecnie żołnierze w randze kapitana. – Najważniejsi dowódcy amerykańcy tacy jak gen. Breedlove i gen. Hodges, są przekonani, że 30 tys., których będzie można wystawić w przypadku wojny w Europie, nie jest w stanie skutecznie obronić swoich sojuszników – dodał.