Ataki na władzę stają się coraz intensywniejsze!
Ataki na obóz władzy są coraz intensywniejsze, ale widać też już napięcia wewnątrz tego obozu. Śmiem twierdzić, że nie mają one przypadkowego charakteru. Są całkiem liczące się media z obozu władzy, w których pokpiwanie na kolegium redakcyjnym z działań w sprawie Smoleńska, szczególnie z Antoniego Macierewicza, jest przepustką do kariery. Nie wskazuję palcem, o kogo chodzi, wyłącznie dlatego, że nie chcę wywoływać kolejnej histerii geszefciarzy przebranych w prawicowe piórka. Zwracam uwagę na bardzo niebezpieczne i demoralizujące zjawisko, które ostatecznie musi obrócić się przeciwko całej formacji. I nie chodzi o to, że Antoni Macierewicz jest wyjęty spod krytyki. Znam go już ponad 30 lat i czasem naprawdę mocno się z nim nie zgadzałem. Przyznaję, że częściej ostatecznie on miał rację, ale to teraz bez znaczenia - pisze Tomasz Sakiewicz w "Gazecie Polskiej".
Przydzielono mu najbardziej newralgiczne zadania – postawienie na nogi całkowicie rozbrojonej armii i wyjaśnienie sprawy Smoleńska. Ataki na niego są generowane nie tylko z Polski, lecz także z zagranicy. Rosjanie prowadzą wobec Polski wojnę hybrydową w sferze informacyjnej. Używają też swoich aktywów biznesowych, politycznych i po prostu szpiegowskich do rozbrajania naszej armii. Trzeba przyznać, że ostatnio im nie idzie. Powołanie obrony terytorialnej i cały ozdrowieńczy ruch wokół tej formacji bardzo podwyższają koszty jakiegokolwiek ataku na Polskę. Jest oczywiste, że nawet w razie klęski armii obrona terytorialna zamieni się w partyzantkę zadającą potężne straty przeciwnikowi. Tanimi środkami spowodowano, że Polska staje się krajem bardzo trudnym do okupowania i niełatwym do zajęcia.
Macierewicz podobnie zachowuje się w przypadku Smoleńska. Korzysta z oczywistych i jednocześnie dostępnych środków. Ponieważ większość ustaleń jest objęta tajemnicą śledztwa, zwraca uwagę na materiały jawne, niemal powszechnie dostępne, jak choćby taśmy TVP, które wprawdzie na kilka lat wyparowały z archiwów telewizyjnych, ale jednak zupełnie nie znikły. Większość rzeczy, które dzisiaj odkrywa prokuratura i komisja badająca tragedię w Smoleńsku, ustaliła wcześniej komisja sejmowa, kiedy Macierewicz działał w opozycji. Chcąc pokazać, że wiemy już sporo, oczywiście musi odwoływać się do tamtych przykładów. I to właśnie stało się przedmiotem niezwykle ostrych ataków na niego i na „Gazetę Polską”. O co chodzi? Chodzi różnym osobom o różne rzeczy. Geszefciarzom o to, że ujawnianie przez nas kolejnych informacji promuje „GP”, a nie ich. Politycznym przeciwnikom Macierewicza o dokopanie mu w tani sposób. Ale jest za granicą wielki brat, który w tych kłótniach widzi możliwość zarówno osłabienia działań Macierewicza, jak i rozbicia naszej sceny politycznej. Ostatecznie chodzi jednak nie o Macierewicza czy „GP”, lecz o Jarosława Kaczyńskiego i całą formację. Tylko do Macierewicza jest łatwiej strzelać.
Patrzę z przerażeniem na młodych ludzi, z którymi miałem koleżeńskie kontakty. Obserwuję, jak szybko ich zdemoralizowano. Aż trudno uwierzyć, że tak łatwo z nimi poszło. Jeszcze niedawno byli gotowi pracować za niewielkie pieniądze, a teraz przekreślają to, co mówili i w co wierzyli, po otrzymaniu niewielkiej podwyżki albo mało znaczącego stanowiska.
Ja już się przyzwyczaiłem do ataków, Macierewicz pewnie jest na to odporniejszy od wielu śmiertelników. Jednak niszczenia charakterów dziesiątek dobrze zapowiadających się dziennikarzy, prostactwa intelektualnego i uczenia zwykłej podłości ludzi, którzy mieli być nową elitą, darować nie wolno.