Borowski: Sprzedawczykami byli funkcjonariusze, którzy pacyfikowali polską ludność w czasach komuny
– To nie chodzi o to, żeby powiedzieć wszystkim z Ludowego Wojska Polskiego, że byli sprzedawczykami. Sprzedawczykami byli funkcjonariusze, którzy tak chętnie pacyfikowali polską ludność. To byli ludzie, których nazywam sprzedawczykami – powiedział działacz opozycji w PRL-u, wydawca, szef klubów Gazety Polskiej w Warszawie Adam Borowski, który był gościem red. Wojciecha Kościaka w programie „Wolne Głosy Wieczorem” w Telewizji Republika.
– Prezydentura zaczęła się dobrym znakiem, bo 6 sierpnia (z krakowskich Oleandrów wyruszyła do walki Pierwsza Kompania Kadrowa). Ja tę prezydenturę oceniam dobrze. Ze wszech miar dobrze. Prezydent współpracował z rządzącą partię. Wykonał gigantyczną pracę w kampanii. Nie byłoby rządów Prawa i Sprawiedliwości gdyby nie zwycięstwo Andrzeja Dudy – mówił gość programu.
– Niektóre z wet popierałem. Poparłem weta w sprawie dwóch ustaw reformujących sądownictwo. Prezydent zobowiązał się, że stworzy własne projekty. Popierałem te weta ze względów merytorycznych. Istotą rzeczy były ówczesne protesty i spora ilość młodych ludzi, którzy byli przekonani, że PiS chce rozmontować system sądowniczy. Te weta rozładowały emocje – dodał.
Obce wojsko na ziemiach polskich
– Zawetowanie ustawy degradacyjnej to było zaskoczenie. Potem sobie pomyślałem… To jest na tyle trudny temat... Odebranie odznaczeń byłoby tylko symboliczne. W końcu to nie było Wojsko Polskie. To było wojsko najemne na usługach obcego państwa.
– To nie chodzi o to, żeby powiedzieć wszystkim z Ludowego Wojska Polskiego, że byli sprzedawczykami. Sprzedawczykami byli funkcjonariusze, którzy tak chętnie pacyfikowali polską ludność. To byli ludzie, których nazywam sprzedawczykami – mówił Borowski.
Harmonijne współgranie
– Nie będzie dalszych zmian jak stracimy ośrodek prezydencki. Ośrodek rządowy musi harmonijnie współgrać z ośrodkiem prezydenckim – stwierdził szef klubów Gazety Polskiej w Warszawie
– Pan prezydent wyszedł przed szereg w sprawie referendum. Polacy nie są jednak przyzwyczajeni do tej formy, nie chodzą na referenda. Termin był wybrany fatalnie. Zmuszenie ludzi, żeby nie świętowali a poszli na referendum…