Bosak: Gdyby wizy do USA zostały zniesione, może mielibyśmy exodus większy niż do Wielkiej Brytanii
- Obawiam się, ze gdyby wizy były zniesione, to mielibyśmy exodus do Stanów Zjednoczonych, być może nawet większy niż do Wielkiej Brytanii. Wielka Brytania w pewien sposób nasyciła się tą imigracją zarobkową, nie jest państwem aż tak wielkim i Brytyjczycy też są niechętni kolejnej fali imigracji – natomiast USA są krajem zdecydowanie większym i przy pewnej różnorodności wewnętrznej w Stanach Polacy integrowali by się lepiej niż w Wielkiej Brytanii, bo amerykańskie społeczeństwo jest bardziej otwarte - powiedział dziś w programie "Republika po południu" Krzysztof Bosak, wiceprezes Ruchu Narodowego.
"Czy Trump poradzi sobie z imperium urzędniczym?"
- To jest zaskakujące, że dymisja nastąpiła tak szybko, ale nie jest zaskakujące, że to dymisja gen. Flynna, bo kontrowersje wokół niego były już wcześniej. Informacje o tym, że w przeddzień zaprzysiężenia miał gorącą linię z rosyjskim ambasadorem krążyły. Bezpośrednią przyczyną odwołania jest to, że prawdopodobnie oszukał wiceprezydenta, kłamiąc na temat swoich rozmów. Urzędnicy podawali informacje, że dzwonił on po to, by złożyć kondolencje po katastrofie z udziałem Chóru Aleksandrowa, wiemy, że faktyczna przyczyna to negocjowanie jakichś spraw politycznych z ambasadorem - powiedział Bosak o dymisji gen. Michaela Flynna.
- Myślę, że tu otoczenie Trumpa w przejmowaniu władzy nie postępuje profesjonalnie, niezależnie, czy te rozmowy były czy nie, nie należny kłamać, gdy ma się tak eksponowane stanowisko jak gen. Flynn. W otoczeniu Trumpa jest mnóstw wakatów, Trump ma problem ze skompletowaniem personelu do obsadzenia stanowisk rządowych. Pierwszym tygodniom towarzyszy masa przecieków. Trump na Twitterze skarży się na przecieki, traktuje to jako „plagę waszyngtońską” i tu ma rację. Nie może spokojnie pracować, ponieważ administracja jest mocno poprzetykana ludźmi z establishmentu, może to nawet nie są sympatycy Trumpa czy Obamy, musimy zdawać sobie sprawę, że wielu urzędników bliskich republikanom jest przeciwko Trumpowi. I to jest pytanie, czy on poradzi sobie przez najbliższe miesiące z zawładnięciem nad tym imperium urzędniczym - zastanawiał się wiceprezes Ruchu Narodowego.
Obietnice Trumpa
- Obawiam się, ze gdyby wizy były zniesione, to mielibyśmy exodus do Stanów Zjednoczonych, być może nawet większy niż do Wielkiej Brytanii. Wielka Brytania w pewien sposób nasyciła się tą imigracją zarobkową, nie jest państwem aż tak wielkim i Brytyjczycy też są niechętni kolejnej fali imigracji – natomiast USA są krajem zdecydowanie większym i przy pewnej różnorodności wewnętrznej w Stanach Polacy integrowali by się lepiej niż w Wielkiej Brytanii, bo amerykańskie społeczeństwo jest bardziej otwarte, a Polacy jako przedstawiciele kultury europejskiej są Anglosasom znacznie bliżsi niż np. Meksykanie czy inne nacje - stwierdził Krzysztof Bosak.
- Myślę jednak, że pierwszą złamaną obietnicą Trumpa jest brak ujawnienia oświadczeń podatkowych. W kampanii oświadczał, że gdy zostanie prezydentem, to je ujawni, poda się audytowi. Teraz ustami urzędników z tych obietnic się wycofał, a podległe mu służby skarbowe zadeklarowały, że nie są zainteresowane badaniem jego interesów - dodał.
"Czy ten absurd nie został sprokurowany celowo?"
- Ten imigracyjny dekret Trumpa wygląda na napisany na kolanie. Jest kontrowersyjny pod wieloma względami, poczynając od tego, że grono osób, którym zakazano wjazdu do kraju zostało zakreślono niezwykle szeroko. Zatrzymywani byli na lotniskach posiadacze zielonych kart czy ludzie bezpośrednio współpracujący ze Stanami, np tłumacze iraccy. Z punktu widzenia imperium prowadzącego globalną politykę, globalne interesy jest to jednak absurdem. Pytanie, czy ten absurd nie został sprokurowany celowo. Ja podejrzewam, że ten dekret został wydany być może dlatego właśnie w takiej kontrowersyjnej formie, bardzo szybko, zaskakując nawet służby graniczne, by pokazać szybkość działania, realizację obietnic wyborczych, a także by pójść na konfrontację z establishmentem, bo wiadomo było, że taki dekret wywoła wściekły atak liberalnych, lewicowych i prawicowych elit. Prokuruje to sytuację taką, jaka u nas była z Trybunałem Konstytucyjnym i można media, polityków, sędziów przedstawić jako jeden establishment wkładający kij w szprychy „dobrej zmianie” robionej przez Donalda Trumpa. Trump być może ustawia sobie opinię publiczna pod siebie i być może to zostało zrobione celowo, ale naprawdę można było to zrobić zupełnie w inny sposób, zawężając kryteria dawania przez służby imigracyjne wiz - zauważył gość TV Republika.