Ci, którzy zginęli w Smoleńsku byli ofiarami niewypowiedzianej wojny! "10/04/2010 Fakty"
Działania fałszujące rzeczywisty przebieg katastrofy smoleńskiej były kontynuowane w wielu aspektach. Fakty były ukrywane przed polską opinią, która była przekonywana, że Rosjanie przekopali na metr głębokości każdy centymetr miejsca tragedii – o tym zapewniała Polaków Ewa Kopacz.
– Przekopywano z całą starannością ziemię na miejscu tego wypadku, na głębokości jednego metra i przesiewano ją w sposób szczególnie staranny. Każdy znaleziony skrawek został przebadany genetycznie – mówiła Kopacz.
W istocie rząd Donalda Tuska zrobił wszystko co możliwe, aby to Rosja decydowała w śledztwie smoleńskim. Przez pierwsze kluczowe dni MON Bogdan Klich nie powołał komisji lotniczej badającej tragedie, wiec polscy specjaliści nie mając uprawnień polskiego rządu były traktowane jako osoby prywatne. Nie mogli sami prowadzić badań, nie dopuszczono ich do wyników badań i szczegółowych analiz. Polacy nie uczestniczyli w badaniach wraku. Mimo umowy polsko-rosyjskiej z 1993 roku dającej polskiej komisji równe prawa z rosyjską rząd Tuska zgodził się na badania według załącznika 13 – konwencji chicagowskiej dotyczącej wyłącznie samolotów cywilnych. TU-154M był samolotem wojskowym. Konwencja ta daje absolutną władzę nad badaniem w państwu, w którym doszło do katastrofy – czyli Rosji.
Rząd Tuska nie zwrócił się do NATO, ani innych organizacji, aby wsparły Polskę w badaniach. Polski reprezentant – Edmund Klich uważał to za zbędne bo jak powiedział „jak rąbnęło, o się urwało”. Podobnie uważał specjalista od silników, który uważał że nie jest konieczne badanie laboratoryjny, bo jak sądził była mgła i sam widział złamaną brzozę, więc przyczyny katastrofy były oczywiste. Jerzy Miller pouczył komisję badania wypadków lotniczych już na samym początku jakie ma być jej stanowisko. – Albo zadbamy o jednolity przekaz, który nie sprzyja budowaniu mitów i podejrzeń, albo sami sobie ukręcimy bicz na własne plecy – mówił Miller. – Nie wyobrażam sobie by wyniki badań polskiej komisji mogły być odmienne od badań komisji rosyjskiej – powiedział Dimitrij Miedwiediew. Na co Bronisław Komorowski dał jasną odpowiedź w wywiadzie udzielonym dla TVP Info: „Bardziej intuicyjnie pewnie wszyscy byśmy chcieli żeby nie było mnożenia wątpliwości, żeby był jasny, prosty przekaz wspólny. Tak byłoby na pewno korzystniej” - mówił.
Organy państwowe nie były zainteresowane prawdziwym przebiegiem wydarzeń i zabezpieczeniem dowodów. Już 15 kwietnia do MON dotarł raport ze Smoleńska wskazujący na winę rosyjską. Minister Klich wezwał swojego reprezentanta E. Klicha by go zdyscyplinować. Jak się okazało ten w ogóle nie zdawał sobie sprawy, że raport ten zawiera takie wnioski.
Komisja Millera zamówiła ekspertyzę w amerykańskiej firmie Small Giss miejsca zdarzenia. Ekspertyza przyniosła wyniki szokujące dla tej komisji. Okazało się, że biegli wskazali dwa miejsca, w których doszło do wybuchu. To wstrząsnęło komisją, która postanowiła fakt ten ukryć i zmienić orzeczenia ekspertów.
Rosjanie nie bronili się lecz oskarżali. Główną ofiara stał się gen. Błasik, o którym mówili jako winnym doprowadzenia katastrofy. Najbardziej wstrząsającym wydarzeniem było stwierdzenie obecności materiałów wybuchowych na fotelach i częściach samolotu – nastąpiło to w 2012 roku i było ukrywane przez obecne władze. Wątpliwości co do wybuchu nie mają również niezależni eksperci.
Członkowie komisji Millera, którzy tworzyli raport celowo pomijali część ekspertyz niepasujących do narracji narzucanej przez decydentów. Dochodziło do kuriozalnych sytuacji, w których polscy śledczy nie dzielili się z komisją Millera posiadaną wiedzą nt. wydarzeń ze Smoleńska ze względu na podpisane zobowiązania do milczenia wobec Federacji Rosyjskiej. Członkowie Komisji Millera nie przejmowali się faktami i autentycznością dowodów. Nie mieliśmy do czynienia z komisją ds. zbadania przyczyny wypadku lotniczego, a grupą polityczną, działającą pod kierownictwem członka rządów współodpowiedzialnego za nieprawidłowości przygotowań do lotu, którzy spotkali się celem wyprodukowania raportu na polityczne zamówienie.
Polskich oficerów, duchownych, urzędników, policjantów, funkcjonariuszy Straży Granicznej i służby więziennej zgładzono bez procesów i wyroków. Byli ofiarami niewypowiedzianej wojny. Zostali zamordowani z pogwałceniem praw i konwencji cywilizowanego świata. Zdeptano ich godność. Świat miał się nigdy nie dowiedzieć. Rodzinom ofiar odebrano możliwość do żałoby, do opłakania i godnego upamiętnienia najbliższych. Ziemia przykryła dowody zbrodni, a kłamstwo miało wymazać ją z pamięci.