Fundacja Panoptykon ostrzega: PKP podsłuchuje pasażerów
Kamery w pociągach nie budzą zastrzeżeń pasażerów Polskich Kolei Państwowych. Każdy podróżujący wie, że ma to służyć zapewnieniu bezpieczeństwa podczas jazdy. Jednak mało kto zdaje sobie sprawę, że w niektórych wagonach instalowane są kamery, które nagrywają nie tylko obraz, ale też dźwięk.
Fundacja Panoptykon, której celem jest ochrona podstawowych wolności wobec zagrożeń związanych z rozwojem współczesnych technik nadzoru nad społeczeństwem, postanowiła przyjrzeć się sprawie.
Spółka PKP SA, odpowiadająca m.in. za Dworzec Centralny, niestety nie odpowiedziała na zadane w trybie dostępu do informacji publicznej pytania. Z przedstawicielami PKP SA już w najbliższą środę spotkamy się w sądzie, który rozstrzygnie, czy obywatele mają prawo do wiedzy, czy na dworcach nagrywane są ich rozmowy, kto ma dostęp do nagrań z kamer i jak długo są one przechowywane – informuje Fundacja.
Wedle ustaleń Panoptykonu kamery działają w prawie 50 wagonach należących do PKP Intercity i Przewozów Regionalnych, w tym na korytarzach 14 wagonów sypialnych i w 32 wagonach bezprzedziałowych. Kamery są także instalowane przy wejściach do pociągów ED 74, należących do PKP Intercity. Co ciekawe, rejestrują one nie tylko obraz, ale również dźwięk. Monitoring zainstalowany jest też na peronach, w przejściach między nimi, w windach oraz wielu innych miejscach uznanych za kluczowe ze względu na bezpieczeństwo ruchu kolejowego lub narażone na dewastacje.
Spółka PKP SA twierdzi, że nie wykorzystuje kamer w celu zapewnienia porządku czy bezpieczeństwa publicznego, a jedynie w celu ochrony swoich interesów poprzez „zwiększenie dyscypliny i wydajności pracy” czy „usprawnienie procesów zarządzania”.
Obraz (i dźwięk) z monitoringu instalowanego w pociągach jest nagrywany, a niekiedy również na bieżąco obserwowany. Nagrania przechowywane są od 24 godzin do nawet kilkudziesięciu dni – informuje Panoptykon.
– Od lat przekonujemy, że wpływ monitoringu na bezpieczeństwo jest zazwyczaj tylko iluzoryczny. Kiedy jednak przychodzi do instalacji kolejnych kamer, jak mantrę słychać tylko jedno słowo: „bezpieczeństwo”. Żaden merytoryczny argument nie ma siły przebicia. Dopiero kiedy ktoś zażąda informacji o kamerach, nagle może się okazać, że historie o bezpieczeństwie można włożyć między bajki, bo w gruncie rzeczy chodzi o partykularne interesy – mówi Małgorzata Szumańska, wiceprezes Fundacji Panoptykon.
– Argumentacja PKP SA wygląda na prawniczy wybieg, który ma pomóc uniknąć odpowiedzi na pytania o kamery – uzupełnia Wojciech Klicki, prawnik Fundacji.
Ciekawa jest także opinia, którą resort infrastruktury przedstawił w ramach konsultacji projektu założeń do ustawy o monitoringu wizyjnym. „W sytuacji całkowitego zamaskowania potencjalnych przestępców, zapis wizyjny jest praktycznie bezużyteczny, a dołączony zapis głosu mógłby stanowić dowód w sprawie” – przekonywało Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju.