Gmyz: Porównywanie katastrofy malezyjskiego boeinga i polskiego tupolewa jest jak najbardziej uprawnione
– Ukraińcy wyciągnęli wnioski z katastrofy smoleńskiej, dlatego tak bardzo domagają się międzynarodowego śledztwa ws. zestrzelenia malezyjskiego samolotu – powiedział w Telewizji Republika Cezary Gmyz, publicysta Telewizji Republika i dziennikarz śledczy "Do Rzeczy".
Przypomniał w tym kontekście wpis na Facebooku słynnego niemieckiego dziennikarza: "Jeżeli czarne skrzynki rozbitego samolotu pasażerskiego faktycznie zostaną przewiezione do oceny do Moskwy, to jest pewne, że zapisy zostaną zmanipulowane i przekłamane. Tak jak to było w przypadku katastrofy lotniczej w Smoleńsku".
Jak zauważył Gmyz, porównywanie obu katastrof jest przez polskie prorządowe media blokowane. – A wolny świat wyciągnął wnioski, stawia pytania o okoliczności i o wątpliwości związane z katastrofą prezydenckiego tupolewa – dodał.
Inny z zaproszonych publicystów, Łukasz Warzecha z "W Sieci"", uważa, że media głównego nurtu będą się starały pokazać, że nie ma nic wspólnego w przebiegu obu wydarzeń. – Podobieństwo nie leży jednak w okolicznościach samych wypadków, ale w tym, jak po katastrofach zachowuje się strona rosyjska – powiedział.
Zdaniem niezależnego publicysty Krzysztofa Gottesmana to, jak strona ukraińska stara się o umiędzynarodowienie śledztwa, pokazuje tylko, jak rząd Tuska popełnił wiele błędów ws. śledztwa smoleńskiego w pierwszych dniach po katastrofie.
Gmyz jest również przekonany, że nawet jeśli Ukraina ma umowę podpisaną z MAK-iem, to dla potrzeb wyjaśnienia katastrofy malezyjskiego samolotu zostanie przyjęty odrębny dokument.