Henryk Tamborski "Pancerny": Czasem trzeba chwycić za broń i walczyć
Porucznik Henryk Tamborski ps. "Pancerny", weteran Narodowych Sił Zbrojnych(NSZ) stwierdził na antenie Telewizji Republika, że ważniejsza jest potyczka intelektualna, ale czasami walka zbrojna jest koniecznością. Gośćmi specjalnego wydania "Wolnych Głosów" byli również Eugeniusz Szostek (Centrum Ścigania Zbrodniarzy Komunistycznych i Faszystowskich) oraz Jacek Kurzępa, poseł PiS.
– Uważam że ważniejsza jest walka intelektem aniżeli bronią, są jednak dni, w których trzeba chwycić za broń i walczyć (...) gdy miałem 12 lat wybuchła II wojna światowa, na szczęście pochodzę z wojskowej rodziny, już w wieku 9 lat strzelałem z broni –powiedział Tamborski.
– Od lipca 1944 roku byłem w partyzantce, dlatego nie brałem udziału w powstaniu jak moja mama i siostra. Dostałem się do brygady w świętokrzyskim (…) mówiło się że dostaniemy się do gen. Andersa, ale nadarzyła się sposobność przedarcia się do gen. Pattona. Bardzo lubił Polaków, uważał że jesteśmy ostatnimi rycerzami Europy (...) Dostaliśmy się pod Pilzno, rozwaliliśmy kobiecy obóz koncentracyjny i uwolniliśmy więźniarki – dodał.
Dwie dziury w płucach
– Urząd Bezpieczeństwa zainteresował się mną w 1947 roku, udawałem, że nie wiem co to znaczy NSZ (...) Po pięciu miesiącach katorgi miałem dwie dziury w płucach. Zamrażali mnie, czyli polewali wodą w pomieszczeniu betonowym z wybitym oknem, bez ogrzewania. Spałem w kucki oparty o drzwi z korytarza. Nie wspominam o kopaniu, o wybiciu zębów. Po pięciu miesiącach byłem wykończony. Zostałem wypuszczony, chyba myśleli, że umrę z wycieńczenia na wolności – opowiadał weteran.
– Podobno jestem jedynym człowiekiem, który w wieku 75 lat tyle przejechał. – odpowiedział na pytanie prowadzącego o powrót do niezwykłej sprawności fizycznej (Tamborski uczestniczył w wyprawie rowerowej dookoła Europy - red.).
Padło pytanie o dzisiejsze spotkanie gości Telewizji Republika z premier Beatą Szydło. – Nigdy w życiu nie przypuszczałem, że znajdę się w gabinecie premiera, i to kobiety, tak wspaniałej, to jest nasza "żelazna dama" – chwalił szefową rządu "Pancerny".
„Brak zgody na wystawę o Żołnierzach Wyklętych to skandal”
– Rodziny nie dostawały informacji nt. swoich najbliższych, wysyłały paczki i listy, których nikt nie odbierał – mówił Eugeniusz Szostek z Europejskiego Centrum Ścigania Zbrodniarzy Komunistycznych i Faszystowskich. – To jest skandal, że w Warszawie rządzi taka osoba. To jest część naszej pamięci, warszawiacy powinni zaapelować masowo do władz o obecność w przestrzeni publicznej Żołnierzy Wyklętych – skomentował odmowę prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz na udostępnienie wystawy o Żołnierzach Wyklętych w stolicy.
– Aktualne władze Warszawy, jak i poprzedni prezydenci, to nie byli patrioci. Mieliśmy tylko Lecha Kaczyńskiego, któremu udało się dużo zrobić w kwestii historii, jednak wciąż jest to za mało. Kolejni prezydenci Warszawy nie byli zainteresowani kultywowaniem pamięci Żołnierzy Wyklętych.
– W całej Polsce są ulice Nowotki i innych komunistycznych notabli. Sejm musi przyjąć ustawę o dekomunizacji sfery publicznej. Klub Prawa i Sprawiedliwości, być może z kolegami z klubu Kukiz'15 będą pracować nad projektem – zapowiedział poseł Jacek Kurzępa.
"Nic bym nie zmienił"
Na koniec prowadzący zapytał porucznika Tamborskiego o to, czy zmieniłby coś w swoim życiu, czy podjąłby inne decyzje. – Nic bym nie zmienił, walczyłbym tak samo i walczę dotąd. Trzeba część Polaków przekonać. Trzeba zacząć myśleć, ja wiem, że nieraz ludzie pracują od rana do nocy, że nie mają czasu, ale trzeba zatrzymać się na chwilę i zapytać siebie o własną tożsamość - czy zawiera się w niej słowo Polska – podsumował bohater podziemia antykomunistycznego.
CZYTAJ WIĘCEJ