Jak Żakowski rozmywa aferę taśmową
Zdaniem Jacka Żakowskiego w Polsce powinni znaleźć się sędziowie, którzy będą na tyle mądrzy i odważni, by posłać nielegalnie nagrywających dziennikarzy do kryminału. Taką opinię wyraził w dzisiejszej “Gazecie Wyborczej”.
Dziennikarz liczy, że "znajdzie się nie tylko moralny bat, ale też paragraf na “dziennikarzy” nielegalnie nagrywających i publikujących podsłuchy oraz negujących stawkę za milczenie".
Wymienił polityków, zdemaskowanych przez “Wprost”, których mu nie żal – w pierwszej kolejności b. wicepremiera Romana Giertycha.
– Polityka nie jest teatrem, gdzie aktor może zmieniać kostiumy z dnia na dzień – stwierdził.
Jako drugiego wymienia najbogatszego człowieka z Polsce, Jana Kulczyka, którego jednak próbuje zrozumieć, bo "każdy porządny człowiek gotów jest wiele zrobić, by oszczędzić cierpienia umierającym rodzicom".
– Ludzie, którym się zdaje, że zasługują na więcej i czują potrzebę, by to demonstrować, mogą być cenni w biznesie, ale polityce przynoszą nieszczęście – tak Żakowski ocenił postawę Radosława Sikorskiego, którego, jak sam twierdzi, również mu nie żal.
Komentarz otrzymał także Bartłomiej Sienkiewicz, za którym dziennikarz “Polityki” również nie będzie płakał, choć wiązał z nim spore nadzieje.
– Nawet po alkoholu mówił na ogół rozsądnie, ale przez półtora roku tak nieskutecznie szedł po prawicowych bandytów, aż sterroryzowali Poznań i doprowadzili do odwołania spektaklu “Golgota Picnic” – uznał dziennikarz.
Oceniając aferę taśmową, Żakowski uznał, że nikogo z polityków specjalnie ona nie skrzywdziła, ale największą cenę nie ponosi się w pieniądzach, a w zaufaniu.
– Tylko Polski mi żal – podsumował Żakowski.