Johann o Wałęsie: Budowany przez lata pomnik, wali się
– Dla mnie nie ulega najmniejszej wątpliwości, że te dokumenty są autentyczne – przyznał w programie "W Punkt" Wiesław Johann, były sędzia Trybunału Konstytucyjnego. W ten sposób odniósł się do upublicznionych dziś teczek TW "Bolka".
Instytut Pamięci Narodowej udostępnił dziś teczki Tajnego Współpracownika o pseudonimie "Bolek", znalezione w domu gen. Kiszczaka w ubiegłym tygodniu. Wśród dokumentów znajdują się zobowiązanie do współpracy i pokwitowania odbioru pieniędzy za dostarczane informacje. CZYTAJ WIĘCEJ
– Wiedza o agenturalnej działalności Lecha Wałęsy była znana, jednak do tej pory miała wymiar niewypowiedziany, nie było konkretów, dowodów. Pierwszym dowodem była książka panów Cenckiewicza i Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa". Wtedy dopiero doszło do konfrontacji pierwszych dokumentów – mówił w rozmowie z Katarzyną Gójską-Hejke Wiesław Johann.
Sędzia przypomniał postępowanie lustracyjne Wałęsy w 2000 roku, w czasie którego Rzecznik Interesu Publicznego dysponował jedynie kopiami, które dla sądu nie stanowiły dowodu. – On był bezradny – ocenił. – To właśnie w tym postępowaniu Lech Wałęsa uzyskał status poszkodowanego – dodał.
– Myśmy wszyscy wiedzieli... – przyznał sędzia. Gość TV Republika stwierdził, że to co dziś się wydarzyło, czyli upublicznienie akt, było potwierdzeniem tego, co było znane. – Dla mnie nie ulega najmniejszej wątpliwości, że te dokumenty są autentyczne – stwierdził.
– Dziś rozmawiamy o nich bo dotyczą ikony. Budowany przez lata pomnik nagle się wali, przy współudziale samego Wałęsy, który opowiada niedorzeczne historie – ocenił.