Karnowski o presji ws. TK: Nie możemy się zgodzić na sytuację, w której "masa krytyczna" wymusza zaakceptowanie grandy
– Nie możemy się zgodzić na sytuację, w której "masa krytyczna" wymusza zaakceptowanie grandy. To próba wymuszenia na polskich wyborcach akceptacji sytuacji, w której jest jakaś siła nad nimi – mówił w "Salonie Dziennikarskim-Floriańska 3" gospodarz audycji Michał Karnowski.
Sejm obydwu kadencji - zarówno ten, jak i poprzedni - podjęły "niekonstytucyjne działania" – czytamy w opublikowanym wczoraj oficjalnym komunikacie prasowym Komisji Weneckiej, która oceniła ostatnie zmiany w polskim prawie. Zdaniem Komisji ostatnie zmiany w ustawie o TK paraliżują tę instytucję i mogą doprowadzić do podważenia i osłabienia zasad demokracji. CZYTAJ WIĘCEJ
O zaostrzeniu się konfliktu politycznego mówili w "Salonie Dziennikarskim-Floriańska 3" ksiądz Henryk Zieliński, Piotr Zaremba i Piotr Skwieciński. Gospodarzem programu był Michał Karnowski.
Karnowski podkreślił, że nie możemy zgodzić się na sytuacje, w której "masa krytyczna" wymusza zaakceptowanie grandy. – To próba zmuszenia polskich wyborców do akceptacji sytuacji, w której jest jakaś siła nad nimi – podkreślił publicysta. W jego ocenie istotą sporu wokół Trybunału jest to, jak możemy zmienić państwo i zmiana ta została poparta przez polskie społeczeństwa w wyborach.
Zaremba: Opozycja wyhoduje nowego Cybę?
W ocenie Piotra Zaremby sytuacja wymaga szybkiego kompromisu, bo traci na tym reputacja Polski na świecie, czego skutki trudno przewidzieć. Publicysta podkreślił jednak, że niezwykle trudne jest skonstruowanie takiego konsensusu w obecnej sytuacji. – Propozycja Ujazdowskiego wymagałaby nagięcia prawa. Żeby strony umówiły się na nagięcie prawa, musiałyby być wobec siebie lojalnie. Tu każda ze stron jest skłonna wypominać każdą taką sytuację – mówił.
Zaremba wskazywał, że sytuacja jest zupełnie nieprzewidywalna, z jednej strony dlatego, że rząd nie ma żadnego scenariusza, a z drugiej, że krytycy PiS-u przekroczyli już kolejne granice. – Nie ma takiego głupstwa którego by nie powiedziała opozycja. Jeśli Petru nawołuje do tego, żeby zbadać powiązania Marii Kiszczak z prawicą, tzn. że już wszystko padnie. Po stronie opozycji jest straszna gorączka i licytacja. Z kolei rząd nie ma żadnego scenariusza. Patrzy, co będzie dalej – mówił publicysta.
Zaremba przywołał słowa Włodzimierza Cimoszewicza, który stwierdził, że prezydent jest marionetkę. – To przekroczenie kolejnych granic – ocenił. Zdaniem publicysty nie jest raczej realne, aby protesty społeczne doprowadziły do obalenia rządu. Przyznał, że obawia się "wyhodowania" kolejnego Ryszarda Cyby. – Boje się że, ktoś weźmie sprawy w swoje ręce i jakiemuś politykowi zrobi krzywdę – mówił.
"Polityka PiS to polityka zaostrzania konfliktu"
Krytycznie wobec działań rządu wypowiedział się z kolei Piotr Skwieciński.– Dzieje się źle, bardzo wyraźnie nowa władza nie przewidziała tak ostrego konfliktu. (...) To zresztą jest jej cechą: działanie reaktywne, pod wpływem emocji, które powstają w gronie dobrze się rozumiejących i żywiących te same emocje ludzi bez przesadnego przewidywania kilka kroków na przód. Tak było z Komisją Wenecką. (...) Jeżeli zaprasza się taką Komisję do kraju, to choć nie mówi się tego wyraźnie, to jest to sugestia, że weźmie pod uwagę to, co komisja mówi – wskazywał Skwieciński. W ocenie publicysty, polityka PiS to polityka zaostrzania konfliktu. Jak wskazywał, argument tej partii, że TK byłby zagrożeniem dla przeprowadzanych zmian nie jest taki oczywisty. – Nie uważam za oczywistej tezy, że TK nieruszony byłby świadomy swojego działania jako trzecia izba parlamentu, która by to wszystko wywracała. PiS musiałby grać. Raz by przegrywał, raz wygrywał – przekonywał.
"Bo jest coś ważniejszego niż słupki w sondażach"
– Ja bym nie rozdrabniał się na to, kto jest bardziej winien. Jest konieczność kompromisu – wskazywał ks. Zieliński. W jego ocenie dążenie do kompromisu wyraźne płynie ze strony Kukiz'15. Przyznał jednak, że nie wierzy, że pozostałe partie opozycyjne będą skłaniały się do kompromisu, bo jest to ich paliwo do działania.
– My jako Kościół możemy apelować do sumień, wskazywać, że jest coś ważniejszego niż to, żeby skoczyły słupki w sondażach – dodał.