Komisarz Wrona: wyrwaliśmy się spod władzy samozwańczych postbolszewickich elit
Wielu publicystów i komentatorów „płacze” po wyborach, że Polacy podzielili się na dwie grupy, znany profesor obrazuje to, twierdząc, że są to „Tutsi i Hutu”! Z jednej strony faktycznie żal, że nawet w najbardziej istotnych dla nas rzeczach „totalsi” wyłamują się ze wspólnoty narodowej, a nawet nie przestrzegają elementarnych zasad kultury osobistej i politycznej, co więcej wielokrotnie przekraczają granice, gdzie zachowanie można określić jako zbydlęcenie, ale z drugiej strony to wyraźnie nas rozróżnia i powoduje, że ten podział jest koniecznością, co więcej jest „zbawienny”.
Pamiętam jeszcze jak za komuny funkcjonował Front Jedności Narodu, który był zaangażowany w wybory do Sejmu i rad narodowych poprzez monopol na zgłaszanie kandydatów i m.in. poprzez złamanie tego monopolu mogła odrodzić się wolna Polska. Nieformalnie pewna jego idea została utrzymana w wyniku porozumień "okrągłostołowych" i można było wystawiać tylko kandydatury zatwierdzone przez „salon” a w szczególności nadredaktora!Każdy kto nie spełniał kryterium „człowieka honoru” był brutalnie medialnie i urzędowo flekowany i jako „faszysta”, „antysemita”, „kołtun” itp.
Rysa w systemie pojawiła się w 2005 r. a następnie rozsypał się on w 2015 r., gdy okazało się, że ludzie postanowili się jednak mimo wszystko podzielić i większa ich część zagłosowała przeciw pseudo-elitom i patologiami z nią związanych, w końcu zrozumieli, że przestrzeganie fundamentalnych wartości, jest ważniejsze niż tzw. jedność.
Czy wyznając zasady „cywilizacji życia”, można mieć jakieś „styczne” z apologetami „cywilizacji śmierci”?! Nie sądzę! Czy interes narodowy można przekładać nad lewackie, biurokratyczne instytucje? Nie sądzę! Czy służbę Polsce można pogodzić z działaniem jako agentura wpływu np. Niemiec czy Rosji?! Nie sądzę!
Janusz Yanina Iwański napisał kiedyś utwór pt.: „Wielkie podzielenie”, to właśnie ono spowodowało, że wyrwaliśmy się spod władzy samozwańczych postbolszewickich elit i wybraliśmy w niedzielę Andrzeja Dudę na II kadencję. Ktoś może powie, że przedstawiam sytuację subiektywnie i nierzetelnie, ale popatrzcie na dziesiątki tysięcy wpisów internetowych z „tamtej” strony, a zrozumiecie, że póki co, jest to konieczne.
.