Komorowski przyznaje: Nasłałem na protestujących Milicję Obywatelską
– Co ty pie...lisz? Myślisz, że z powodu waszego protestu na dworcu Ruscy wyjdą z Polski? – powiedział podczas okupacji Dworca Głównego w Katowicach w 1989 roku do jednego z protestujących Bronisław Komorowski.
"Zwykły polski los" to wywiad rzeka z urzędującym prezydentem, który według wielu polityków Platformy Obywatelskiej na pewno nie powinien ukazać się w kampanii wyborczej. Dziennik "Fakt" publikuje dziś jeden z fragmentów wywiadu, który może potwierdzać tę tezę.
Dotyczy on wydarzeń jakie miały miejsce w październiku 1989 roku. Wtedy to Komorowski pełniący wówczas funkcję dyrektora w Urzędzie Rady Ministrów pojechał w imieniu rządu na Śląsk, aby doprowadzić do zakończenia okupacji Dworca Głównego w Katowicach.
Tam od przedstawiciela strajkujących, późniejszego posła KPN Adama Słomki Komorowski usłyszał, że protestujący żądają wycofania z Polski wojsk radzieckich.
"Co ty pie...lisz? Myślisz, że z powodu waszego protestu na dworcu Ruscy wyjdą z Polski? – rzuca do niego Komorowski i straszy interwencją... Milicji Obywatelskiej! Słomka w odpowiedzi ostrzega, że wtedy zacznie się strajk w czterech kopalniach" – pisze dziennik.
Komorowski przyznał, że przestraszył się, jednak postanowił kontynuować to, co już rozpoczął. Zadzwonił więc do komendanta wojewódzkiego milicji i nakazał interwencję. Ten jednak wzbraniał się przed wykonaniem polecenia. Miał przypomnieć, "że to jest Śląsk, że tu była kopalnia Wujek".
– Proszę pana, ja jestem tu od polityki, a pan od utrzymywania porządku, proszę wykonać – powiedział Komorowski, a następnie załatwił nakaz z góry i akcję milicjantów oglądał z ukrycia.
Milicjanci przyjechali bez broni i wynieśli okupujących dworzec członków Konfederacji Polski Niepodległej (KPN).