Mobbing, molestowanie, praca za seks? Tajemnice Pani Marszałek [wideo]
Wywieranie nacisków, presja, próba zamykania ust. Niepokojący proceder w Zielonej Górze. Redakcja największego dziennika w regionie stała się obiektem ataków ze strony pracowników Urzędu Marszałkowskiego. Wszystko przez artykuły, w których jeden z dziennikarzy przytacza aferę w gorzowskim oddziale WORD. W ośrodku szkolenia kierowców miało dochodzić do mobbingu, molestowania, a nawet wymuszenia pracy za seks.
"Sprawa dotyczy Gazety Lubuskiej, natomiast myślę, że jest interesująca dla wszystkich mediów, dla opinii publicznej, bo pokazuje bardzo niepokojący mechanizm", mówi w rozmowie z Teleiwizją Republika red. nacz. Janusz Życzkowski.
Walka o wolność słowa dzieje się tu i teraz. Jej lubuski front przebiega tam, gdzie buta samorządowej władzy spotkała się z krzywdą i oczekiwaniem sprawiedliwości. O prawdę warto bić się do samego końca https://t.co/j22OuHl4HE
— Janusz Życzkowski (@zyczkowski) July 17, 2022
"Wręcz skandaliczne zachowanie urzędników Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubuskiego, samej marszałek województwa Elżbiety Polak i rzecznika prasowego biura prawnego, które zdecydowało się przysłać pismo, w którym sugeruje, żeby rozstać się i nie współpracować z tym dziennikarzem, w którym wywierana jest presja, nacisk na redakcję, w którym kwestionowana jest nasza rzetelność, a także to, w jaki sposób opisujemy bulwersującą aferę w gorzowskim Wordzie, to jest sprawa, o której piszemy od kilku tygodni. To są zarzuty o mobbing, o molestowanie seksualne, zarzuty pracy za seks także", informuje nas Życzkowski.
"Teraz dochodzą jeszcze kolejni świadkowie. Szalenie rozwojowa sprawa, ale także taka, która pokazuje, jak bardzo nieudolna była samorządowa władza, jak bardzo nieudolni byli politycy Platformy Obywatelskiej. Nie można mówić wprost nawet o tym, że próbowano wyciszyć ten temat, że próbowano zamieść kolokwialnie mówiąc pod dywan, żeby przypadkiem opinia publiczna nie dowiedziała się. Stało się jednak inaczej, opinia publiczna o tym wie i stąd taka nerwowa reakcja", dodaje redaktor naczelny Gazety Lubuskiej.
- Kwestia Platformy Obywatelskiej, polityków Platformy Obywatelskiej, którzy tak bardzo mocno dzisiaj starają się walczyć o demokrację, o to, aby media były wolne, mogły pisać o wszystkim - mówi prowadzący program Piotr Nisztor. I tu pytanie w takim razie jakie działania podjęła Gazeta, aby jednak nie poddawać się tym naciskom? Czy te tematy, ta sprawa została zgłoszona do odpowiednich instytucji? No bo Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich stanęło murem za Gazetą Lubuską?
"Nie tylko Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, także Centrum Monitorowania Wolności Prasy. Otrzymujemy bardzo dużo licznych sygnałów wsparcia ze strony tzw. branży. Co robimy? Przede wszystkim robimy swoje i nie poddajemy się temu. Jakkolwiek by to szumnie nie zabrzmiało, to właśnie o to chodzi. Chodzi o tych ludzi, którzy zostali pokrzywdzeni, którzy domagają się sprawiedliwości i są niezwykle zaniepokojeni tym, że jest taka bierna postawa ze strony tych, którzy nadzorują funkcjonowanie tej instytucji", powiedział Życzkowski w "Republice po południu".
"Oczywiście pismo, które trafiło do mnie, jest przedmiotem w tej chwili pewnej prawnej analizy i nie chcę w tej chwili jeszcze informować o dalszych krokach", dodał.
Cała rozmowa w oknie powyżej. Serdecznie polecamy!