Mocne słowa Ziemkiewicza: Biedroń to mega cwaniak, krętacz, kłamca i pieczeniarz, który potrafi się idealnie wkleić
W ostatnich dniach media ujawniły informacje, że pani Joanna Lange – walcząca o równość i popierająca LGBT to w rzeczywistości Jolanta Gontarczyk – tajny współpracownik Służb Bezpieczeństwa. Nie jest to jedyna osoba z SB, która pojawia się przy okazji tęczowych parad! Czy tęczowa rewolucja ma buty SB? O tym był dzisiejszy odcinek „Końca systemu”, w którym red. Dorota Kania rozmawiała z Rafałem Ziemkiewiczem, publicystą.
– Nie jestem dziennikarzem, który by głęboko siedział w papierach SB, ale tak na zdrowy rozum powiedzmy sobie, że kadry może nie decydują o wszystkim jak mówił Stalin, ale na pewno są bardzo ważne. Jak się już ma sprawdzone kadry, czyli kogoś zaszantażowanego, pozyskanego, umoczonego na kogo ma się haki to się go używa. Największą hakowanią dot. homoseksualizmu to była oczywiście akcja "Hiacynt” prowadzona w latach 80’ – czyli stosunkowo niedawno przez bezpiekę. Ci esbecy, którzy byli wtedy czynni i którzy mają najlepiej rozpoznane środowiska homoseksualne w Polsce – zwłaszcza wśród ludzi z tzw. nazwiskami nie tylko żyją, ale są również wyjątkowo aktywni! Oni są teraz tymi skrzywdzonymi, którym zabrano przywileje emerytalne, które się kupią wokół totalnej opozycji i to, że były teczki bezpieki prywatyzowane po roku 89. to nie jest żadna sensacja, historycy to potwierdzają. Do dzisiaj się w różnych szafach znajdują duże kolekcje. Choćby po tym tropie ta agentura homoseksualna wspaniała jest obecnie do robienia takich przedsięwzięć przez panią Lange – mówił nam Ziemkiewicz.
Publicysta ocenił, że my wszyscy jesteśmy teraz skazani na domysły – poza takimi osobami jak prof. Cenckiewicz, który ma wgląd do pewnych teczek. – Z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że akcent akcji "Hiacynt” jest wykorzystywany. Z drugiej strony ludzie, którzy upadli w czasach PRL i zostali esbeckimi kapusiami – każdy psycholog to powie, że jak się zrobiło w życiu coś złego to cała działalność w mózgu jest nastawiona na to, aby móc sobie to zracjonalizować i zlikwidować dysonans poznawczy – czyli wmówić sobie, że się zrobiło coś dobrego. Dlatego większość ludzi, którzy upadli w czasach komuny ma naturalną skłonność, aby angażować się we wszelkiego rodzaju akcje przeciwko III RP, a zwłaszcza przeciwko temu, co jest anty tezą komuny – tradycjonalizmowi, Kościołowi – tłumaczył.
PROFANACJE PODCZAS MARSZÓW RÓWNOŚCI
– To są często ludzie młodzi, dlatego zgodnie z zasadą, którą wyznaję nie chce szukać rzeczy, które są "być może", a nie możemy ich udowodnić – nadmienił Ziemkiewicz.
W sobotę w Zabrzu odbył się pierwszy marsz równości. Zainteresowania jednak nie było, bo na wydarzeniu zjawił się tylko organizator w asyście kilkudziesięciu policjantów. Całe wydarzenie trwało kilkanaście minut. Co więcej na zabrzańskim rynku, gdzie miał przejść marsz, stawiło się także ponad 200 kontrmanifestantów – kibiców związanych z jednym z lokalnych klubów, jak podaje zabrzański portal.
– Niestety autokary nie dojechały, bo były Gorzowie i okazało się, że parada musi się składać z jednej osoby – ironizował gość red. Kani.
Zaznaczył, że frekwencja w Gorzowie też nie porwała. – Mamy grupę kilkudziesięciu aktywistów – w porywach do kilkuset, którzy biorą udział w tych wydarzeniach. W Warszawie homoseksualistów było może 2 %, ponieważ tam byli obecni ludzie z Empiku, Google i wielu innych wielkich korporacji. Ci wszyscy ludzie byli tam zagonieni plus młodzież ściągnięta pod pretekstem koncertów itd. To wszystko razem zgromadziło ok. 20 tys. ludzi – to naprawdę nie jest frekwencja powalająca! Jak słyszę głosy homoseksualistów, którzy grzmią „nas jest 10% społeczeństwa” to pękam ze śmiechu, bo to by znaczyło, że w Polsce jest 3,5 mln homoseksualistów. To, gdzie oni są? – pytał publicysta.
Dlaczego opozycja na czele z Grzegorzem Schetyną poszła tym tropem i promuje środowiska LGBT?
– Myślę, że oni weszli w to bezwiednie nie zdając sobie sprawy, że tak naprawdę tego nie chcą. Oni chcieli wszystkiego czym można przywalić PiS, a te środowiska krzykliwe się nadawały – mówił nasz gość.
Zdaniem Ziemkiewicza ci aktywiści to osoby, które mają duży problem z samoakceptacją. – Oni ze swoimi homoseksualizmem czują się źle i aby to wyprzeć starają się wmówić, że to społeczeństwo ich deprecjonuje i trzeba wszystkich zmusić, aby ich pokochano w rzeczywistości po to, aby oni mogli się zaakceptować. To są ludzie skłonni do awantur i takich awanturników PO chętnie wykorzystywała.
JACHIRA I NUROWSKA NA LISTACH KO
– Grzegorz Schetyna walczy przede wszystkim o przetrwanie. On będzie musiał stanąć przed partią, która była kiedyś potęgą, a dziś jest szczątkiem tej potęgi, a Schetyna pragnie zachować przywództwo – stwierdził publicysta.
Zdaniem Ziemkiewicza Schetyna chce mieć klub poselski złożony z osób takich, jak Jachira czy Zimnoch, aby ten klub był po jego stronie.
– Rozmawiałem kiedyś z Władysławem Frasyniukiem, kiedy był przewodniczącym Partii Demokratycznej. W chwili szczerości poskarżył się, że on ma już dosyć, że nikt w Polsce nie wie co mówi on jako on, bo dla ludzi ważne jest to co napisze „Gazeta Wyborcza”. Dzisiaj Schetyna ma pełne prawo tak samo narzekać – dla przeciętnego wyborcy nie jest ważne to co mówi PO tylko to co mówią media. Medialny ogon zaczął kręcić psem – stwierdził.
Dodał, że media czerpią z tego korzyści, bo opłaca się skupić na bardzo radykalnym przekazie i targecie. – Przez to ściągają opozycję w taki radykalizm, że przeciętny Polak mówi sobie „to jest banda oszołomów” - ocenił.
Kandydatura Kazimierza Michała Ujazdowskiego do Senatu z list Koalicji Obywatelskiej wywołała niemałe kontrowersje, szczególnie na lewym skrzydle opozycji. Z mocną krytyką wystąpili m.in. Obywatele RP, którzy uznali że start "ultrakonserwatywnego byłego polityka PiS w samym centrum Warszawy to policzek dla wyborców".
– To jest to o czym mówiłem. Schetyna chce mieć swoich ludzi, którzy jemu coś zawdzięczają, a nie tych, którzy się przeciwko jemu w grudniu zbuntują i będą chcieli zmienić lidera PO – mówił Ziemkiewicz.
Zaznaczył, że jedyne wpływy, jakie ma na ten moment PO to wpływy samorządowe, które są wpływami konkretnych osób. – Schetyna sądził, że krzykliwą bojówką zawojuje scenę polityczną i ona mu nie zagrozi – okazuje się jednak, że zwierzątko, które było do szczucia na innych nagle potrafi zęby obróci przeciwko temu kto je wyhodował – ocenił.
Kwaśniewski: Biedroń ciągle może być kandydatem na prezydenta. Jest szansą dla polskiej polityki.
– Doświadczenie jest takie, że jak poprze kogoś Aleksander Kwaśniewski to jest już pocałunek Almanzora, więc myślę, że Robert Biedroń aż tak naiwny nie jest. Biedroń jest cwaniakiem czy też może mózg – pan Śmiszek. (…) Jak spojrzymy na karierę pana Biedronia to jest to mega cwaniak, krętacz, kłamca i pieczeniarz, który potrafi się idealnie wkleić. Wyślizgał swego czasu pana księdza, co chodzi na marsze. W środowisku LGBT, które kiedyś się jeszcze tak nie nazywało wybuchła mała wojenka, kto będzie kasę z UE ciągnął. Nagle się okazało, że pan Biedroń, który magisterkę pisał lat 15 i nie napisał, nie wie co to jest konwent seniorów itd., ale jak chleb, z której strony posmarowany okazało się, że wie doskonale. Ustawił się na tej kasie – tłumaczył nam Rafał Ziemkiewicz.
– Lud tęczowy jest zdradzany przez swojego najsprytniejszego, którym jest Biedroń – on wślizgnął się do Słupska, opowiadał, że w życiu nie porzuci prezydentury tego miasta, a później okazało się, że przeskoczy do europarlamentu zapewniając, że odda to miejsce pani Płatek czy Scheurin-Wielgus – po czym zmienił zdanie i powiedział, że dopiero, jak się do polskiego parlamentu dostanie to odda mandat, a nie dostanie się, bo nie kandyduje, a nie kandyduje, bo mówi, że będzie kandydował na prezydenta – zaznaczył.
Lider Obywateli RP postanowił wystartować do Senatu i zebrał potrzebną liczbę podpisów. Jego kandydaturę popiera prof. Monika Płatek, karnistka.
– Schetyna się wkopał, bo postawił na oszołomów. Poza tytułem profesorskim nic tej pani od Klaudii Jachiry nie różni. (…) Mamy do czynienia z osobą, która powiedziała, że w związkach homoseksualnych rodzi się tyle samo dzieci co w związkach heteroseksualnych. Ta pani generalnie nienawidzi PiS, bo kojarzy się jej to z Kościołem i patriotyzmem. To jest typowa emocja postkolonialna – skwitował Ziemkiewicz.