Mużacz-Kowal: Brutalne śledztwo zakończyło się strzałem w tył głowy
Gościem Telewizji Republika była Monika Mużacz-Kowal - naczelnik Wydziału Identyfikacji, Biuro Poszukiwań i Identyfikacji Instytutu Pamięci Narodowej. Tematem rozmowy był pogrzeb trzech komandorów: Mieszkowskiego, Przybyszewskiego i Staniewicza. – To byli ludzie ze stali. Jutro i pojutrze to ich będziemy żegnać, czcić i odprowadzać na wieczną wartę – powiedziała.
– Byli dobrymi, porządnymi ludźmi i Polakami. A przede wszystkim dobrymi admirałami, a takich wtedy nie potrzebowano. Sądzono ich o szpiegostwo. Brutalne śledztwo zakończyło się strzałem w tył głowy. To są obrońcy Helu, komandor Przybyszewski do końca walczył. Mimo ran wrócił i objął dowództwo. To byli ludzie ze stali. Jutro i pojutrze to ich będziemy żegnać, czcić i odprowadzać na wieczną wartę mówiła Monika Mużacz Kowal.
– Szczątki naszych komandorów odnaleźliśmy na Warszawskiej Łączce podczas naszych prac. Nie wiedzieliśmy, że aby dojść do nich trzeba było przejść po ich ciałach. To jest typowo sowiecka metoda, a raczej rosyjska. Ukrywali szczątki tak, aby zostali zapomniani – podkreśliła.
– Staraliśmy się typować patrząc na kolejność pochówków, ale główną rolę odegrała genetyka. Jeżeli chodzi o Łączkę. Najpierw odnajdowaliśmy szkielety, natomiast na jesieni ostatniego roku odnajdowaliśmy kości, których nie mogliśmy dopasować do jednego szkieletu. Wtedy tak samo postępujemy. Materiał kostny zostaje pobrany do badań genetycznych, aby te szczątki zostały przypisane do konkretnych osób – opowiadała Mużacz-Kowal.
– Już wczoraj rozpoczęły się uroczystości z udziałem rodzin. Dzisiaj szczątki opuszczą ziemię warszawską i trafią na Hel. Po mszy św. szczątki zostaną przewiezione okrętem do Gdyni, gdzie odbędzie się czuwanie – dodała.