Nawet bagna nie zniechęcają migrantów
- Wielokrotnie zdarza się, że pomagamy komuś, bo utknął np. w tych podmokłych terenach. Bardzo często takie osoby były przetransportowywane do szpitala ze względu na skrajne wyziębienie, wygłodzenie – powiedział funkcjonariusz Straży Granicznej w Białowieży w kolejnym dniu dziennikarskich wizyt na terenach przygranicznych.
W niedzielę kolejna grupa dziennikarzy wjechała do strefy przygranicznej, aby relacjonować wydarzenia związane z inspirowanym przez reżim Łukaszenki naporem migrantów na Polskę. Pobyt dziennikarzy organizuje i zabezpiecza Straż Graniczna. Wizyta odbyła się w rejonie placówki SG w Białowieży, czyli w samym sercu Puszczy Białowieskiej.
Jak zwracają uwagę funkcjonariusze SG pilnujący granicy w tym miejscu, jest to teren podmokły, bagnisty, trudnodostępny i niebezpieczny.
- Są to rozlewiska leśnych rzek, wszędzie jest bardzo wysoki poziom wody, jamy po bobrach, starorzecza. Mimo tego, mamy tutaj liczne próby przekroczenia granicy państwowej. Sądziliśmy, że w tym miejscu nie będzie dochodzić do licznych prób przejścia, ale jednak nie – zaznaczył funkcjonariusz, dodając, że najliczniejsza grupa, która dotąd próbowała przekroczyć granicę w tym rejonie, to było 200 osób.
- Wielokrotnie zdarza się, że pomagamy komuś, bo utknął np. w tych bagnach, podmokłych terenach. W tego typu sytuacjach wspomaga nas wojsko, straż pożarna, policja. Bardzo często takie osoby były przetransportowywane do szpitala ze względu na skrajne wyziębienie, wygłodzenie – dodał.
Z niewielkiego mostku nad rzeką pośród trzcin jedziemy dalej terenowymi samochodami SG po błotnistych drogach Puszczy Białowieskiej, aby znaleźć się w miejscu tuż przy linii granicy polsko-białoruskiej. Wzdłuż niej znajduje się zapora z drutu żyletkowego czyli tzw. concertina. Widać też polski słup graniczny. Nadal jest to teren leśny i podmokły.
Czytaj także: W Kuźnicy cisza po burzy. Pierwsza wizyta dziennikarzy w pasie nadgranicznym
Placówka SG w Białowieży ochrania odcinek granicy państwowej z Białorusią o długości ponad 25 km.
- W tej chwili znajdujemy się w rejonie znaku granicznego 343. Jest to teren dosyć trudno dostępny, podmokły, wzdłuż biegnie rzeka. Dzisiaj mamy patrol z psem służbowym, podczas którego będziemy patrolować odcinek granicy państwowej i sprawdzać pod kątem przekroczenia wbrew obowiązującym przepisom, w miejscu niedozwolonym, ewentualnie, czy nie doszło do jakichś prób uszkodzenia concertiny – mówił jeden z funkcjonariuszy.
W patrolu towarzyszy strażnikom dwuletni pies Helia. Jest to jedyny pies w placówce SG w Białowieży. „Służy dopiero od miesiąca. Jesteśmy świeżo po szkoleniu specjalistycznym, także cała kariera jeszcze przed nią” – dodał pogranicznik.
Zapytany o to, co funkcjonariusze obserwują po drugiej stronie zasieków, odpowiedział, że często widoczni są żołnierze bądź służby białoruskiej straży granicznej. Ocenił, że w niedzielne południe „sytuacja jest na tyle spokojna, że nawet nie widać patrolu białoruskiego”.
Po wyboistej drodze prowadzącej do trzeciego punktu wizyty, mijamy posterunki żołnierzy rozmieszczone wzdłuż linii granicy. Znajdują się one w takiej odległości od siebie, aby żołnierze się nawzajem widzieli i w razie potrzeby mogli szybko reagować, gdy np. dochodzi do prób przekroczenia granicy. Tymczasowe posterunki przypominają szałasy zbite z kawałków drewna pokryte gałęziami drzew iglastych. Obok z ogniska unosi się dym.
Po dotarciu na miejsce, przy polskim posterunku znajduje się niewielka grupa uzbrojonych żołnierzy w hełmach. Zaraz po drugiej stronie, w odległości kilkudziesięciu metrów, jest już terytorium Białorusi. Rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej mjr Katarzyna Zdanowicz podkreśliła, że niemal codziennie, w dzień i w nocy dochodzi do prób uszkodzenia zapory z drutu żyletkowego.
Czytaj także: SG: Ostatniej doby 43 próby nielegalnego przekroczenia granicy
- Przewożona jest grupa osób, której ułatwia się przekroczenie granicy. Dostają oni narzędzia bądź też służby białoruskie same przecinają to ogrodzenie, rzucają kładki i kłody, aby obniżyć jego wysokość. W sytuacji, gdy dochodzi do nielegalnego przekroczenia granicy, te osoby są od razu zatrzymywane na linii granicy i wtedy automatycznie naprawiane jest całe ogrodzenie po to, by zabezpieczyć granicę – zaznaczyła mjr Zdanowicz.
Obecnie do prób nielegalnego przekroczenia granicy dochodzi najczęściej w południowej części województwa podlaskiego w rejonie Dubicz Cerkiewnych, Czeremchy, Mielnika a także właśnie Białowieży.
- Mimo, że na terenie odcinka granicy ochranianego przez placówkę w Białowieży jest teraz mniej prób przekroczenia granicy, to wcale nie oznacza, że nie musimy być cały czas czujni. Dlatego, że służby białoruskie biorą bardzo czynny udział w organizowaniu nielegalnego przekraczania granicy i przywożą te osoby właśnie w takie miejsca, które wydaje się, że są nie do przejścia, a mimo to dochodzi do prób nielegalnego przekroczenia granicy– mówiła mjr Zdanowicz.
Rzeczniczka, zapytana o to, czego można się spodziewać w kolejnych tygodniach trwającego kryzysu migracyjnego, mówi, że służby „przygotowane są na każdą ewentualność”.
- Nie ma dużego koczowiska, nie ma osób przy granicy, tylko dlatego, że pogoda nie pozwala na to, aby ci ludzie byli na świeżym powietrzu, w lesie, natomiast, jak to dalej będzie wyglądać, to trudno przewidzieć jakikolwiek scenariusz. Mam nadzieję, że te osoby wrócą do kraju swojego pochodzenia i tam już będą bezpieczne – dodała rzeczniczka POSG.
W drodze powrotnej do punktu zbiórki dziennikarzy, mijamy z okien samochodów SG grupę żołnierzy w lesie i duży pojazd wojskowy, którego służby nie pozwalają fotografować.
Czytaj także: Kryzys na granicy. Wojska estońskie i brytyjskie wspierają polskie służby
Białowieża jest miejscowością turystyczną na Podlasiu, która od 2 września była objęta stanem wyjątkowym. Swoją popularność Białowieża zawdzięcza Puszczy Białowieskiej i Białowieskiemu Parkowi Narodowemu. W liczącej ok. 2 tys. mieszkańców Białowieży mieści się też m.in. prawosławna cerkiew św. Mikołaja Cudotwórcy z 1895 roku, park pałacowy z XIX wieku, skansen, muzeum przyrodniczo-leśne.
W środę na stronie Straży Granicznej opublikowano zasady obecności mediów w pasie przygranicznym z Białorusią. Redakcje mailowo zgłaszają chęć uczestniczenia w wizycie. Warunki do organizowania wizyty zapewnia Straż Graniczna. SG ustala termin trwania oraz szczegóły trasy, jaką przemieszczają się uczestnicy wyjazdu w pasie granicznym - biorąc pod uwagę sytuację na granicy i bezpieczeństwo uczestników.
Od środy do 1 marca przy granicy z Białorusią obowiązuje zakaz przebywania, z którego wyłączeni są m.in. mieszkańcy, czy miejscowi przedsiębiorcy. Zgodnie z nowelizacją, która umożliwiła wprowadzenie tego zakazu, na czas określony i na określonych zasadach komendant placówki SG będzie mógł zezwolić na przebywanie na tym obszarze również innych osób.
Zakaz wprowadzono w 183 miejscowościach w województwach podlaskim i lubelskim przylegających do granicy z Białorusią. Wcześniej na tym samym obszarze, od 2 września do wtorku, obowiązywał stan wyjątkowy. Dziennikarze do strefy stanu wyjątkowego nie byli jednak wpuszczani. Obostrzenia w strefie nadgranicznej wynikają z kryzysu wywołanego przez reżim Białorusi na jej granicach z Unią Europejską.