Nowaczyk w "Politycznej Kawie": Tegoroczne obchody katastrofy smoleńskiej podnoszą godność państwa
O szóstej rocznicy katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. rozmawiali w specjalnym wydaniu programu "Polityczna Kawa" goście Tomasza Sakiewicza: rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz, wiceprzewodniczący podkomisji ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej prof. Kazimierz Nowaczyk i mecenas Małgorzata Wassermann. – Dziś, pierwszy raz od sześciu lat nie musimy walczyć o ich pamięć – podkreśliła.
– Wojsko wystawia asystę honorową przy wszystkich grobach i większości pomników ofiar katastrofy smoleńskiej – mówił w specjalnym studiu TV Republika na Krakowskim Przedmieściu Bartłomiej Misiewicz. Elita państwa, która leciała do Katynia, żeby dać świadectwo prawdzie, zginęła, i obecność żołnierzy jest w tym momencie naturalna. To była decyzja ministra obrony narodowej – zaznaczył.
Godność Polski
– To jest coś, na co czekałem – przyznał prof. Kazimierz Nowaczyk, komentując tegoroczne obchody. Jak dodał, niedzielne uroczystości podnoszą godność państwa. – Będąc w USA widzę, jak ważny jest tam prezydent i kim jest dla obywateli. Próba zepchnięcia całej sprawy była dla mnie wielką rozterką. Za swoje zdecydowanie i drogę, którą wybrałem, zapłaciłem wysoką cenę, ale byłem na to przygotowany – oświadczył.
Rzecznik MON mówił, że do tej pory "większość materiałów była przez poprzednią ekipę ukrywana przed opinią publiczną". – To, co zebrano, może dzisiaj trafić w ręce specjalistów. Są siły, które nie chcą, by prawda wyszła na jaw, ale proszę mi wierzyć: minister obrony narodowej nie jest osobą, która się tym przejmuje. Podkomisja pracuje w sposób niezależny i ma zrobić wszystko, by wyjaśnić tę sprawę – podkreślił Misiewicz.
Przywracanie pamięci
Pytany o własne wspomnienia z 10 kwietnia 2010 r. rzecznik MON mówił, że o wszystkim dowiedział się z telewizji. – Pierwszym odruchem był telefon do ministra, ale wciąż zrywało połączenie. Potem jak najszybciej wybrałem się do pracy, by być na stanowisku i działać. Pierwszego tygodnia nie przespałem w całości i na pewno tego nie zapomnę – powiedział.
– Ten poranek każdy z nas będzie pamiętał jako najgorszy w całym życiu – przyznała z kolei Małgorzata Wassermann. – Najpierw była jeszcze nadzieja, że jest wypadek, ale niekoniecznie wszyscy zginęli. Potem szybko pojawiła się informacja, że nie ma odwrotu. Towarzyszył nam ból i rozpacz, którego nie da się opisać słowami. Dziś walczę ze sobą, by powstrzymać łzy, ponieważ pierwszy raz od 6 lat nie musimy walczyć o pamięć o tych ludziach – oświadczyła córka tragicznie zmarłego w Smoleńsku Zbigniewa Wassermanna.