"PO-wska prezydent Warszawy chciała doprowadzić do zamieszek by wygenerować kolejny atak Zachodu na Polskę". Ziemkiewicz w punkt!
Wczorajsze obchody rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego były dla wszystkich Polaków dniem wyjątkowym. Każdy na swój sposób celebrował i czcił pamięć tych, którzy przelali krew w walce z niemieckim okupantem. Obecni na marszu w stolicy mieli nadzieje na pokojowe przejście stołecznymi ulicami. Ratusz nie mógł przełknąć gorzkiej dla siebie pigułki – jaką była wizja spokojnego przemarszu – stąd zapadła decyzja o rozwiązaniu zgromadzenia. Rafał Ziemkiewicz nie ma wątpliwości: "PO-wska prezydent Warszawy chciała doprowadzić do zamieszek by wygenerować kolejny atak Zachodu na Polskę".
"Urzędnik warszawskiego Ratusza, w imieniu prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz rozwiązał zgromadzenie rocznicowe upamiętniające Powstanie Warszawskie" – rozbrzmiał komunikat w mediach. Wśród uczestników można było zaobserwować niezrozumienie całą sytuacją.
– Jak poinformował policję miejski urzędnik dysponujący pełnomocnictwem prezydent miasta stołecznego Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, powodem rozwiązania zgromadzenia był fakt, że jeden z uczestników „miał na sobie koszulkę z zakazanymi symbolami”. W związku z tym musieliśmy wstrzymać przemarsz zgromadzenia – mówił w rozmowie z portalem tvp.info Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji. Co ciekawe, "zakazanym symbolem" na bluzce jednego z uczestników był… przekreślony sierp i młot.
Może urzędnika ratusza nie sierp i młot, lecz napis na koszulce osobiście dotknął? pic.twitter.com/DPTTyZ7YZ1
— Jacek Platt (@platt_jacek) 1 sierpnia 2018
Do całej sytuacji odniósł się Rafał Ziemkiewicz. Na antenie TVP Info stwierdził, że decyzja ratusza, tj. Hanny Gronkiewicz-Waltz, była obliczona na pożądany efekt – skupienie uwagi Zachodu na "faszystowskim marszu Polaków".
– Dzięki dyscyplinowaniu marszu pamięci i profesjonalizmowi policji zawdzięczamy to, że nie udała się prowokacja, która miała zniszczyć te obchody. Rozwiązanie przez panią Hannę Gronkiewicz-Waltz marszu narodowców, z jednoczesnym przysłaniem tam lewaków, było próbą zwrócenia uwagi Zachodu na wydarzenia w Polsce. Nie ma granic, nie ma granic – tłumaczył publicysta.
Nie mam wątpliwości: PO-wska prezydent Warszawy chciała doprowadzić do zamieszek by wygenerować kolejny atak Zachodu na Polskę. Nie ma wystarczających słów potępienia dla strategii destabilizowania Polski. Magnacka, neotargowicka opozycja zdolna jest do każdej podłości. https://t.co/TBMB51OwMx
— Rafał A. Ziemkiewicz (@R_A_Ziemkiewicz) 2 sierpnia 2018
Wpis Verhofstadta
W rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, nie zabrakło również wymownego wpisu Guya Verhofstadta. Przywołuje w nim przewrotną definicję faszyzmu wskazując, że dziś ważą się losy przyszłości Europy. "Przez przypadek wczoraj Guy Verhofstadt znowu mówi o "Polskich faszystach" (ja nie wierze w przypadki)" – brzmiały ostre komentarze.