Piskorski: Zarzuty kierowane pod adresem Gronkiewicz-Waltz są nie do obrony
– W sprawie afery reprywatyzacyjnej, która dotyczy bezpośrednio Hannę Gronkiewicz-Waltz mam kilka odczuć merytorycznych i politycznych – zaznacza na początek Piskorski. Paweł Piskorski, gość programu "Wolne Głosy" wyraził swoją opinię na temat tzw. warszawskiej afery reprywatyzacyjnej.
Byłem prezydentem stolicy 15 lat temu. Wtedy, tzn. 10 lat po wprowadzeniu demokracji, ta sprawa była zrozumiała, natomiast teraz, brak uporządkowania tej sprawy jest dla mnie niezrozumiały. Uważam to za wielkie zaniechanie obowiązków urzędników. Fakt, że tej ustawy nie przyjęto jest zdumiewający, ktoś musi ponieść za to należytą odpowiedzialność. Pozwolenie na stworzenie sytuacji, w której grupy zorganizowanych adwokatów wyłudzają roszczenia i (wg wstępnych ustaleń) miały tzw. otwarte drzwi ze strony urzędników robiących przekręty w oświadczeniach majątkowych to gigantycznie niedopatrzenie zarówno ze strony Pani Prezydent jak i urzędników.
Politycznie natomiast mogę powiedzieć, że za czasów mojej prezydentury nie pozwolono by na taki błąd. Jeśli choć jedna setna tego, co dziś wiemy by się potwierdziła to z pewnością ja i wszyscy moi współpracownicy wylecielibyśmy z partii. Dzisiaj PO osłania to, co na dłuższą metę jest nie do ukrycia.
Platformie potrzebna jest ostrożność polityczna. Schetyna podczas dzisiejszej konferencji zapewniał, że nikt nie zostanie zdymisjonowany. Tymczasem dymisję otrzymało dwóch wiceprezydentów Warszawy – Schetyna nie powinien przewidywać przyszłości, bo mu to nie wychodzi.
Oprócz samej afery reprywatyzacyjnej pojawia się problem planistyczny. Otóż wg moich wiadomości na trzy miesiące przed zwrotem działki o której mowa, urzędnicy podnieśli jej wartość dziesięciokrotnie. To kuriozalne! O ile – w najlepszym wypadku – brak ustawy to niedopatrzenie, o tyle sprawa reprywatyzacji na rzecz rodziny Pani Prezydent (żydowska posiadłości przyp. red.) to zwykłe oszustwo. Nie potrafię wytłumaczyć, jak to możliwe. Jeśli owe doniesienia ws. Hanny Gronkiewicz-Waltz się potwierdzą, będą dyskwalifikujące.
Ponadto, jeśli rozwój sytuacji nie ulegnie zmianie i codziennie będziemy dowiadywać się nowych, krzywdzących faktów, nie będą one do obronienia. Jeżeli wina Gronkiewicz-Waltz się potwierdzi a przestępstwo zostanie udowodnione, to będzie zmuszona do dymisji, a przy okazji będzie to ogromny cios dla PO.
Na miejscu partii albo lepiej tłumaczyłbym wydarzenia, które mają miejsce teraz w stolicy, albo zrezygnowałbym z prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz.