Płk Wroński: Działałem pod przykryciem. Miałem kontakt z takimi osobami w UOP-ie i AW
– Działałem tak w jednej z instytucji państwowych. Chodziło tam o znalezienie pewnych rzeczy i nie dało się tego zrobić oficjalnie za pomocą wymiany pism – powiedział były oficer służb specjalnych, płk Piotr Wroński, który był gościem red. Doroty Kani w programie "Koniec Systemu" w Telewizji Republika.
Rozmowa dotyczyła oskarżeń wobec funkcjonariuszy działających pod przykryciem CBA jakoby nie działali zgodnie z prawem i willi Kwaśniewskich.
– Ci funkcjonariusze działali zgodnie z prawem, zgodnie ze swoją ustawą, zgodnie z instrukcją operacyjną, którą mają. Pierwszy dokument to jest ustawa. Tak samo jest ustawa o ABW i AW. Jest też wewnętrzny dokument, który jest bardzo często zatwierdzany przez premiera, przez jakieś wyższe siły, które nazywa się instrukcją operacyjną. To co oni zrobili w policji nazywa się prowokacją policyjną, a w służbach specjalnych typu wywiad i kontrwywiad są to działania złożone, wywiadowcze – podkreślił rozmówca
"W niektórych przypadkach trzeba sprowokować przeciwnika do działania po to żeby zwyciężyć"
– To było czyste rozpoznanie. W kontrwywiadzie na ogół jak się rozpoznaje przeciwnika to dokonuje się tego będąc na przykryciu za pomocą różnych działań inspiracyjnych czy dezinformacyjnych. To jest taka praca. Tak jest wszędzie na świecie. Atak na funkcjonariuszy CBA jest dla mnie dość śmieszny. Skoro daje się służbie pewne narzędzia i nie daje się potem ich wykorzystywać... – stwierdził płk Wroński.
– Czytam, że złapano złodziei. Ukradli 35 mln. Co z tego? Gdzie są te pieniądze? Kto siedzi? Jakieś płotki. Czy gdyby to byli zwykli Kowalscy to też byłaby to sprawa polityczna? – pyta retorycznie gość programu.
"My się nauczyliśmy, że skoro ktoś jest prezydentem to on jest poza wszelkimi podejrzeniami"
– Nie rozumiem tego podejścia w naszym kraju. Co z tego, że jest to para prezydencka? Oni nie są obywatelami? Kiedyś pewien Amerykanin podczas szkolenia FBI powiedział mi pewną rzecz. Jaka jest różnica między posłem a zwykłym obywatelem, który przechodzi przez bramki na lotnisku? W Anglii tylko królowa nie przechodzi. My się nauczyliśmy, że skoro ktoś jest prezydentem to on jest poza wszelkimi podejrzeniami. Jeżeli popełnia przestępstwo to niczym się nie różni od zwykłego Kowalskiego. Podobno jesteśmy równi wobec prawa – zaznaczył płk.