Prof. Zaradkiewicz: Ten wyrok nie jest zwycięstwem prezydent Gronkiewicz-Waltz
Dziś zapadł wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w sprawie grzywien nakładanych na prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz. O komentarz poprosiliśmy prof. Kamila Zaradkiewicza.
Panie Profesorze dzisiejsza decyzja Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego po części bulwersuje przez fakt, że urzędnik państwowy nie jest traktowany jako osoba prywatna. Jak Pan ocenia ten wyrok?
Tak naprawdę to wbrew temu co prezentuje się w niektórych mediach i prawdopodobnie usłyszymy wkrótce z ratusza, to orzeczenie nie jest zwycięstwem pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. W jednej kwestii to na pewno porażka nas wszystkich – niestety w świetle tego orzeczenia to mieszkańcy Warszawy muszą płacić za to, że pani prezydent bezprawnie, jak zresztą uznał sąd, odmawia stawiennictwa przed Komisją Weryfikacyjną. My wszyscy jako warszawiacy jesteśmy obciążeni tym finansowo. Oznacza to, że tak naprawdę mamy do czynienia z przepisem bez sankcji. Osoba wezwana, jeżeli się nie stawi, mimo że nie stawia się bezprawnie, w świetle orzeczenia nie ponosi osobiście z tego tytuły żadnej odpowiedzialności. Z tego powodu Pan minister Jaki zapowiedział, że orzeczenie będzie kwestionowane w drodze skargi kasacyjnej do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Natomiast upadły wszystkie pozostałe argumenty, które wysuwała dotychczas pani prezydent i jej pełnomocnicy w pismach składanych w postępowaniach przed Komisją. Po pierwsze sąd potwierdził, że nie ma żadnego sporu kompetencyjnego. Po drugie stwierdzono, że stroną postępowania przed komisją jest Miasto Stołeczne Warszawa, co też było kwestionowane podczas wszystkich postępowań przed komisją, a nawet jeszcze dziś po wyroku przez panią prezydent. Po trzecie oznacza to, że nie można powoływać się na nielegalność Komisji czy niekonstytucyjność przepisów jako podstawę odmowy stawiennictwa, a po czwarte pani prezydent musi stawić się na komisji, jeżeli jest wzywana, osobiście i nie może upoważnić pracownika ratusza do stawiennictwa zamiast siebie. Prezydent nie może też kwestionować wezwania ze względu na to, czy jest celowe, czy nie, i nie może od takiej oceny stawiennictwa uzależniać. Ratusz podnosił także argument, że na rozprawę powinna być wzywana określona osoba, tylko wtedy, gdy jest to uzasadnione, ponieważ rozprawa to dodatkowy środek dowodowy w postępowaniu administracyjnym. Także tego argumentu nie podzielił Wojewódzki Sąd Administracyjny. Generalnie zatem nie ma żadnych podstaw, żeby pani prezydent wezwana z jakichkolwiek powodów kwestionowała zasadność wezwania i ma obowiązek stawić się przed komisją. Te argumenty zostały zawarte w motywach ustnych orzeczenia. Jedynym minusem dla nas wszystkich jest to, że koszty będą ponosić wszyscy obywatele.
Jako obywatel do końca tego nie rozumiem. Pani prezydent nie stawia się jako kolejne przesłuchania, kara jest nakładana, ale prezydent opłaca ją z budżetu miasta i nie ma żadnego środka nacisku indywidualnego?
Pani Hanna Gronkiewicz-Waltz nie ponosi z tego tytułu żadnej odpowiedzialności osobiście, tylko ponosi ją za nią miasto, a w konsekwencji podatnicy, bo to przecież pieniądze z budżetu samorządu terytorialnego.
Spodziewa się pan zmiany decyzji w tej kwestii w wyższej instancji?
Mam taką nadzieję. Nie wyobrażam sobie, żeby mógł w polskim prawie funkcjonować przepis, który uwalnia od odpowiedzialności urzędnika za umyślne działania niezgodne z prawem. To zresztą obserwujemy od wielu lat, i wszystkie opcje polityczne uznają za konieczne eliminowanie sytuacji, w których urzędnicy nie ponoszą odpowiedzialności za swoje działania, które są niezgodne z prawem. W tym przypadku sąd ewidentnie uznał, że odmowa stawiennictwa była niezgodna z przepisami.
Rozmawiał: Mateusz Kosiński