Przydacz o dzieciach, które zatruły się grzybami: To nieszczęśliwy wypadek
Wszystko wskazuje na to, że to był wypadek i dzieci oraz rodzice w ośrodku dla cudzoziemców zjadły grzyby, których pochodzenia i działania nie znali; lekarze walczą, żeby dzieci wróciły do zdrowia - poinformował wiceszef MSZ Marcin Przydacz.
W poniedziałek portal oko.press, a równocześnie z nim także inne redakcje, podały informację o śmierci chłopca z Afganistanu, który zatruł się grzybami w ośrodku dla cudzoziemców. Rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz zdementował informacje o śmierci chłopca.
Wiceszef MSZ pytany w radiu ZET, czy rząd monitoruje sytuacje w ośrodku dla cudzoziemców, odparł, że ośrodek nadzoruje Urząd do Spraw Cudzoziemców i MSWiA. Podkreślał, że wszystkie potrzeby, w tym żywieniowe, osób przebywających w ośrodku są zapewnione.
- Miała miejsce tam tego typu sytuacja bardzo dramatyczna. Te osoby znajdują się w kwarantannie, są zamknięte w ośrodku, ale takim, w którym jest dostęp do zieleni, do lasu. Niestety miała miejsce tragiczna sytuacja, wynikła na pewno z niewiedzy czy pewnego rodzaju braku doświadczenia dotyczącego funkcjonowania tutaj, na ziemi polskiej- relacjonował Przydacz.
- Są dzieci, które są poszkodowane na skutek spożycia grzybów. One w trybie pilnym zostały objęte odpowiednią opieką, są w szpitalach i mam nadzieję, że wszystko będzie z nimi w porządku – dodał Przydacz.
Jak będą wyglądały następne kroki w tej sprawie?
Wiceszef resortu dyplomacji zapewnił, że Urząd do Spraw Cudzoziemców będzie badał, jak doszło do wypadku.
- Wszystko na ten moment wskazuje na taką sytuację - rodzice z dziećmi, poruszając się po lesie, spacerując, wbrew zasadom zaczęły spożywać grzyby, których pochodzenia i działania nie znali. Wszystko wskazuje na to, że jest to tragiczny wypadek, ale cały czas lekarze walczą o to, żeby te dzieci wrócił do zdrowia -mówił wiceszef MSZ.
- Według moich informacji także i rodzice spożywali te grzyby. W momencie, kiedy pracownik zauważył, że coś takiego ma miejsce, zainterweniował, przerwał ten proceder i wezwał karetkę pogotowia, zadziałał błyskawicznie. W tym momencie trwa walka o ich zdrowie w szpitalu-dodał Przydacz.
Po ewakuacji afgańskich współpracowników Polskiego Kontyngentu Wojskowego oraz polskiej dyplomacji, pod opieką Urzędu do Spraw Cudzoziemców znajduje się 1021 obywateli Afganistanu. Afgańczycy przebywają w ośrodkach dla cudzoziemców oraz w placówkach wojewodów wyznaczonych do odbycia kwarantanny, na którą trafiają po wjeździe do Polski. W ośrodkach mają zapewnione zakwaterowanie, wyżywienie, środki higieny osobistej, pomoc medyczną, psychologiczną oraz rzeczową (ubrania, zabawki dla dzieci itp.).
Jakub Dudziak z Urzędu do Spraw Cudzoziemców zapowiedział w poniedziałek po zdarzeniu w Dębaku, że pracownicy ośrodków dla cudzoziemców uczulą Afgańczyków, aby nie spożywali produktów niewiadomego pochodzenia.
Rzecznik UdSC wyjaśnił, że ewakuowani obywatele Afganistanu po przybyciu do Polski otrzymali obiad składający się z dwóch dań oraz suchy prowiant. - Po zakwaterowaniu w ośrodkach dla cudzoziemców mają oni zapewnione trzy posiłki dziennie, składające się z urozmaiconych składników o odpowiedniej kaloryczności m.in. nabiału, mięsa, warzyw, owoców i napojów. Wyżywienie jest także zgodne z normami kulturowymi i religijnymi – zakończył Przydacz.