„Śledczym Okiem”. Nisztor: Potrzebna jest reforma inspekcji farmaceutycznej
- Wojewódzki Inspektor Farmaceutyczny, który walczy z mafią lekową i nadzoruje fragment tego wielomiliardowego rynku leków zarabia w najlepszym przypadku 5 tys. zł na rękę. To kwota trudna do zaakceptowana, szczególnie, wtedy, gdy po drugiej stronie stoją podmioty z milionami, które mogą wykorzystać do wywierania presji, rozpętując medialną nagonkę - powiedział w programie „Śledczym Okiem” Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy „Gazety Polskiej”.
To jedna ze strategicznych polskich instytucji. Główny Inspektor Farmaceutycznych wraz z Wojewódzkimi Inspektorami Farmaceutycznymi nadzoruje rynek leków w Polsce szacowany na ponad 36 mld zł. Podlegają mu zarówno producenci leków, hurtownie farmaceutyczne, jak i apteki. „Jednym podpisem inspektor farmaceutyczny decyduje więc o milionach, czy nawet setkach milionów złotych. Niestety w tej instytucji nie dzieje się dobrze” - ujawnia Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy „Gazety Polskiej” w programie „Śledczym Okiem”, emitowanym na kanale Nisztor TV na YouTubie.
Przypomina, że na trop patologii panujących w inspekcji farmaceutycznej wpadł badając działalność gangu przebierańców, czyli fałszywych pracowników służb specjalnych. „Gdy na czele tej instytucji stał Zbigniew N. mieli oni ogromny wpływ na jej działalność. Dawali swoje rekomendacje dla swoich decyzji, a także ludzi, którzy byli tam zatrudniani” - przyznaje dziennikarz. Z tego powodu w maju 2018 r. N. został odwołany ze stanowiska Głównego Inspektora Farmaceutycznego. Fotel ten zajmował trzy lata. Wcześniej był współtwórcą Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego i jego wieloletnim pracownikiem. Krótko też stał już wcześniej na czele tej instytucji.
- Dziś część gangu przebierańców przebywa w areszcie. Podobnie jak Zbigniew N., któremu postawiono zarzuty niedopełnienia obowiązków, przekroczenia uprawnień i pedofilii. W jego komputerze znajdowały się zdjęcia z dziecięcą pornografią - mówi dziennikarz. To był jednak tylko wierzchołek góry lodowej. W ostatniej „Gazecie Polskiej” ukazał się artykuł Nisztora pt. „Walczył z mafią lekową. Czuł się zagrożony?”, w którym opisał on okoliczności śmierci Jakuba Morawskiego, Wojewódzkiego Inspektora Farmaceutycznego z Opola. Według prokuratury miał popełnić samobójstwo. Wcześniej padł ofiarą nagonki medialnej w związku z decyzjami jakie podejmował w sprawie sieci aptecznych, a także działań wymierzonych w mafię lekową.
- Dynamiczne i spektakularne śledztwo w sprawie mafii lekowej prowadzi Podlaski Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej w Białymstoku. Tam jest szereg podejrzanych, z których część cały czas przebywa w areszcie - mówi Nisztor. Przyznaje jednak, że skala procederu poważnie się zmniejszyła, ale mafia lekowa cały czas działa.
- Zarabia krocie na nielegalnym wywozie z Polski leków, tych najcenniejszych, najbardziej potrzebnych, które kosztują u nas dużo mniej niż zagranicą. Dlatego dzięki ich wywozowi można zarobić gigantyczne pieniądze. Przebitka na każdym takim leku jest ogromna - wyjaśnia Nisztor. Dodaje, że badając okoliczności śmierci inspektora Morawskiego, dowiedział się przy okazji o ciemnej stronie działalności farmaceutycznej inspekcji.
- Aż włos na głowie się zjeżył, gdy posłuchałem opowieści kilku Wojewódzkich Inspektorów Farmaceutycznych - przyznaje Nisztor. Podkreśla, że groźby i próby zastraszenia inspektorów są na porządku dziennym: „Mafia lekowa próbowała wyrzucić z pracy żonę jednego z inspektorów. Oprócz tego budowano całą nagonkę medialną, wskazującą, że jest on rzekomo skorumpowany. Podobnie było w przypadku inspektora Morawskiego. To nie jedyny problem. Często gdy podmioty nadzorowane są niezadowolone z podejmowanych decyzji wówczas występują do sądu przeciwko inspektorom żądając gigantycznych odszkodowań. Sprawy się ciągną, a inspektorzy za swoich prawników muszą najczęściej płacić z własnej kieszeni.
Tymczasem ich zarobki - jak wskazuje Nisztor - są bardzo niskie. „Wojewódzki Inspektor Farmaceutyczny, który walczy z mafią lekową i nadzoruje fragment tego wielomiliardowego tortu zarabia w najlepszym przypadku 5 tys. zł na rękę. To kwota trudna do zaakceptowana, szczególnie, wtedy, gdy po drugiej stronie stoją podmioty z milionami, które mogą wykorzystać do wywierania presji, rozpętując medialną nagonkę” - zaznacza dziennikarz. Zwraca również uwagę, że często pracownikami wojewódzkich inspekcji farmaceutycznych są osoby zaawansowane wiekowo np. w wieku przedemerytalnym, które nie będą walczyć z lekowymi przestępcami.
- Bardziej spoglądają oni na to, aby dobić już do tej emerytury. Tych nowych adeptów nie bardzo można znaleźć, bo nie chcą pracować za 2-3 tys. zł, narażając się na ryzyko ataków ze strony mafii lekowej - mówi Nisztor
W programie „Śledczym Okiem” także o kulisach działań organów ścigania w Polskim Związku Piłki Nożnej. Czego agenci CBA i szczecińska prokuratura szuka w instytucji kierowanej od jesieni 2012 r. przez Zbigniewa Bońka?