Świadek ze Smoleńska: Samolot leciał i płonął
Jest kolejny świadek katastrofy smoleńskiej. Był on 10 kwietnia 2010 roku w pobliżu lotniska, ale śledczy do tej pory nie zajęli się wyjaśnieniem tego co widział. To wskazuje, że Rosjanie nie przeprowadzili podstawowych działań, związanych z wyjaśnieniem tragedii.
– Szedłem rano w stronę lotniska. Początkowo była bardzo gęsta mgła, ale zaczęła się przerzedzać i wtedy usłyszałem lecący samolot. Chwilę później go zobaczyłem: leciał i płonął, na jego boku był ogień. A później usłyszałem huk i zapanowała cisza – mówi świadek.
W trakcie konferencji Prokuratury Krajowej Marek Pasionek, zastępca Prokuratora Generalnego, potwierdził, że w trumnie Lecha Kaczyńskiego znaleziono fragmenty ciał dwóch innych ofiar. – Jak aspiracje poważnego kraju NATO-wskiego, to sposób potraktowania ś.p. Prezydenta, to ja pozostawię bez komentarza – powiedział Marek Pasionek.
"Państwo okazało się kompletnie teoretycznym tworem"
– Ekshumacja mojej żony odbyła się w marcu. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami prokuratury, dostałem odpowiednie wcześniej informacje, odbyliśmy kilka spotkań. Jestem pełen podziwu dla pracy prokuratury. Gdy byłem na cmentarzu, to przekonałem się jaka to jest operacja logistyczna, ilu ludzi przy tym pracuje. Wszystko było przygotowane perfekcyjnie, z dbałością o wszystko, by nikt nie mógł podważyć żadnego szczegółu, z wielką dbałością o rodzinę. Jestem wdzięczny, że prokuratura robi to poważnie, robi to co powinno być robione 7 lat temu. Przypadków niechlujstwa jest tyle, że nie można już milczeć, trzeba tą sprawę podnieść. To nie pojedyncze przypadki, to sytuację nagminne – zauważył poseł Jacek Świat, mąż Aleksandry Natalii-Świat.
Jacek Świat wyjaśnia kiedy pojawiły się jego wątpliwości wobec śledztwa. – Już w 2010 r., gdy pojawili się bojówkarze na Krakowskim Przedmieściu to pojawiły się moje wątpliwości, że coś w państwie szwankuje. To narastało, człowiek był codziennie bombardowany informacjami, kropla po kropli czara się przelewała. Dla mnie momentem przełomowym była pół rocznica tragedii. Spotkaliśmy się na rynku Wrocławskim z agresją. To był dla mnie wstrząs, szok. Po 10-tym zdarzyła się druga katastrofa, dotycząca naszego państwa. Polegało to na tym, że państwo abdykowało, oddało całą sprawę tak istotną w ręce obcego mocarstwa. Państwo okazało się kompletnie teoretycznym tworem. Państwo, które nie potrafi zadbać o swoje elity nie jest państwem. Mówię państwo, ale te państwo ma konkretne twarze, nazwiska. Decyzje najważniejsze podejmował Donald Tusk. Tuska wspierało jego otoczenie - Ewa Kopacz, Radosław Sikorski, Tomasz Arabski. Sądzę, że ci ludzie powinni ponieść odpowiedzialność, za ten haniebny, skandaliczny proceder Rosjan. Oni stal się wspólnikami barbarzyństwa – zakończył Jacek Świat.
"Obraz, który tam zobaczyłem był makabryczny"
O sprawie opowiadał również Artur Wosztyl, który w Smoleńsku lądował JAK-iem 40. – W Smoleńsku lądowałem w trudnych warunkach atmosferycznych, ale minimum nie było przekroczone. Chciałbym zwrócić na to uwagę, bo jest wielokrotnie powtarzane, że lądowałem poniżej minimum, bez zgody. Słyszeliśmy przez radiostację jak Tupolew się zbliża, gdy dostał zgodę na wykonanie zakrętu na kurs lądowania wyszedłem z samolotu i nasłuchiwaliśmy. Było słychać, jak on się zbliża, ten dźwięk narastał, było słychać jak silniki nabierają obroty, co oznacza odejście na drugi krąg, nagle zaczęliśmy słyszeć dziwne dźwięki, huki, w pewnym momencie usłyszałem jakby konstrukcja się rozpadała i detonację. Ona była tak silna, że było czuć tę falę dźwiękową, ona aż potargała ciało. Pamiętam dźwięk milknącego silnika i ciszę – powiedział pilot.
– Długo się biłem z myślami, czy jechać na miejsce katastrofy. Dostaliśmy informację, że trzy osoby zostały zabrane przez karetkę. Taka informacja była podawana przez attache wojskowego. Po godzinie stwierdziłem, że pójdę tam. Jak tam poszliśmy, to już wszystko było ogrodzone, wszędzie byli funkcjonariusze w mundurach. Pierwsze szczątki były 50 metrów od pierwszego ogrodzenia. Widok był makabryczny. Ludzie byli szarozieleni, widać było, że to co oni tam widzieli było traumatyczne. Obraz, który tam zobaczyłem był makabryczny. Poza szczątkami samolotu, nie można było rozpoznać nic. Wszystko było zmieszane z ziemią, ochlapane błotem. Trzeba było się dłuższą chwile przyjrzeć, by zobaczyć szczątki. Obraz był mało czytelny – zakończył Wosztyl.