Szwagrzyk: To kwestia czasu, gdy będziemy mogli ujawnić imiona i nazwiska naszych bohaterów
– Przed nami jeszcze około tygodnia działań na Łączce, wtedy będzie prawdziwy koniec. W tej chwili mamy kolejną jamę grobową, w której ujawniliśmy bardzo wiele fragmentów szczątków ludzkich – mówił prof. Krzysztof Szwagrzyk na antenie Telewizji Republika.
– Takie sytuacje powodują, że ten plan, zgodnie z którym zakończyć mielibyśmy prace wraz z końcem czerwca, okazał się nierealny, ale wydaje mi się, że w następnym tygodniu uda nam się już wszystkie zadania zakończyć. W ciągu tego okresu, od 18 kwietnia, mogę powiedzieć, że osiągnęliśmy cele, które sobie postawiliśmy, zanim przyjechaliśmy na Łączkę. Określenie granicy pola więziennego, przebadanie całego obszaru, który niedawno był zajmowany przez pomniki ludzi zasłużonych władzy ludowej z lat 1982-1984 i wydobycie wszystkich szczątków więźniów pogrzebanych tutaj w latach 40. i 50. XX w. - to nam się udało – mówił prof. Szwagrzyk.
OFIARY STALINOWSKIEGO TERRORU
– Udało nam się znaleźć szczątki co najmniej kilkudziesięciu ofiar stalinowskiego terroru, ale dokładnej liczby nie jesteśmy na razie w stanie ujawnić, bo mamy kolejną jamę grobową. Potrzebujemy kilku tygodni, by podać dokładną liczbę – do tego momentu będzie to zwyczajnie niemożliwe. Mogę powiedzieć, że tych szczątków jest bardzo dużo i każdego dnia odnajdowaliśmy fragmenty wielu osób – kontynuował.
Jak dodał, cała ekipa jest przekonana, że są już bliżej odnalezienia szczątków polskich bohaterów.
– To kwestia czasu, gdy będziemy mogli ujawnić imiona i nazwiska naszych bohaterów – tych, o których pytają wszyscy i tych, o których pytają tylko najbliższe rodziny. Kończymy prace na Łączce, niedługo podpiszemy umowę o powstaniu konsorcjum uczelni medycznych, które będą wykonywały dla nas działania genetyczne i porównawcze i dzięki którym będziemy mogli poznać tożsamość odnalezionych tutaj szczątków – zadeklarował.
CZY TO SZKIELET FIELDORFA?
– Znaleźliśmy szkielet bez śladu mordu katyńskiego, ale czy to szkielet Fieldorfa, to zdecydowanie zbyt daleko idące przypuszczenie. W latach 40. i 50. istniały dwie metody wykonywania egzekucji – egzekucja przez powieszenie i egzekucja przez rozstrzelanie, przez strzał katyński. Pan generał został powieszony, ale nie tylko on zginął przez taką metodę. Odnalezienie człowieka, którego szczątki nie noszą śladów po kuli nie oznacza, że mogą być to szczątki pana generała, ale nie można tego wykluczyć – mówił wiceszef IPN-u.
W ciągu najbliższych tygodni powołamy konsorcjum uczelni medycznych, co znacznie przyspieszy działania genetyczno-porównawcze i pozwoli skrócić czas oczekiwania na konkretne wyniki.
– Pracowało na Łączce ponad stu wolontariuszy. Przestali pracować tak naprawdę wczoraj, bo pracujemy teraz w miejscu, gdzie mamy niebezpieczny materiał, materiał, który pochodzi ze szpitali, fragmenty ludzkich narządów umieszczonych w słoikach,. Charakter prac w tym miejscu spowodował, że podziękowaliśmy wolontariuszom. Gdyby nie to, pracowaliby tu nadal. Wierzę, że będą nam towarzyszyć w innych miejscach. W lipcu będziemy pracować przy więzieniu na Rakowieckiej w Warszawie i w Kąkolewnicy na Lubelszczyźnie – dodał na koniec.