WSTRZĄSAJĄCE. Ks. Glas ostrzega: aborcja to tryumf szatana. To przerażający grzech!
To, co dzieje się z kobietami po aborcji jest straszne. Pamiętam modlitwy nad nimi, ile demonów trzeba było z nich wypędzać. Potem były łzy - opowiada ksiądz Piotr Glas w najnowszej książce „Dekalog. Prawdziwa droga w czasach zamętu”.
Piąte przykazanie Dekalogu „nie zabijaj” odsyła nas do cywilizacji śmierci….
W Wielkiej Brytanii dziennie zabija się poprzez aborcję około pięciuset dzieci i nikt o nich nie mówi, nikt się nie oburza, prasa milczy, a gdy kilka lat temu zaginęła dziewczynka Madeleine McCann, wszyscy o tym krzyczeli. Oczywiście to była straszna sprawa, nie wiemy, co się z nią stało, Bóg jeden wie… W przypadku abortowanych dzieci nie ma medialnej histerii. Jest cisza. A to są przecież miliony ofiar.
Według Światowej Organizacji Zdrowia na świecie zabija się rocznie od czterdziestu pięciu do pięćdziesięciu pięciu milionów nienarodzonych dzieci.
I nic, ale to nic się nie dzieje. Nie ma histerii, nie ma krzyku. Aborcja pozostawia nas obojętnymi, choć w jej wyniku ginie dziecko, a kobieta zostaje emocjonalnie i duchowo zniszczona.
Jakie są duchowe skutki aborcji dla kobiety?
Pracowałem z ludźmi, którzy popełnili aborcję, także z takimi, którzy już się z tego wyspowiadali, uzyskali rozgrzeszenie. I wiem, że to ich bardzo głęboko niszczyło duchowo. Spowiedź jest oczywiście bardzo ważnym krokiem na drodze uzdrowienia, ale ona nie wystarcza, nie załatwia wszystkich problemów. Dzięki niej otrzymujemy wybaczenie od Boga, ale skutki aborcji matka odczuwa nadal. Aby to się zmieniło, matka musi pojednać się z dzieckiem, wybaczyć samej sobie, pozbyć się związanych z aborcją demonów.
Z aborcją są związane demony?
Oczywiście, że tak. Aborcja jest procesem tak głęboko destrukcyjnym, że niszczy nie tylko psychikę i zdrowie kobiety, ale także życie duchowe. Z za-biciem dziecka w łonie matki związane są duchy działające w miejscu, w którym doszło do śmierci. Gdy na przykład jest to morderstwo dokonane przez dorosłego człowieka w pokoju hotelowym, demony w tym pokoju zostaną: to jest miejsce zbrodni. A gdy jest to zabicie dziecka w łonie matki, one zostaną w łonie matki. To będą demony na przykład śmierci, rozpaczy, strachu, ciemności, smutku, traumy. Konieczna jest więc specjalna modlitwa, nie tylko uwalniająca od zła, ale też oczyszczająca łono z owych duchowych sił. Łono matki jest miejscem życia; jeśli zagościła tam śmierć, trzeba je modlitewnie uzdrowić. To ważne szczególnie w przypadku kobiety, w której łonie dokonała się zbrodnia na bezbronnym, niewinnym dziecku. Wiadomo, co się dzieje w czasie aborcji, wiadomo, jaka tragedia dotyka dziecko, nie jest to obojętne demonicznemu złu.
Gdy później poczyna się następne dziecko w niewyczyszczonym duchowo łonie, ono także powinno być omodlone, uwolnione od tych demonów. Wiele tragedii dzisiaj zdarza się właśnie z powodu braku świadomości duchowych skutków aborcji, także dla kolejnych dzieci. Spotkałem wiele kobiet, które nie mogły odnaleźć się w życiu albo cierpiały na różnego rodzaju depresje lub inne zaburzenia z powodu wcześniejszych aborcji dokonanych w łonie ich matek. Modlitwa działała cuda.
Dlaczego, przecież to nie ich wina?
Nie mówimy o winie, ale o skutkach aborcji dla innych. Grzech ma wymiar społeczny, dotyka nie tylko grzesznika, ale także jego bliskich czy osób zaangażowanych w ten grzech. Warto zadać pytanie, dlaczego w Ameryce co druga osoba zażywa leki psychotropowe i antydepresanty. Psychiatrzy używają terminu „syndrom ocaleńca” wobec niektórych dorosłych, o których wiedzą, że ich matka dokonała kilku aborcji, a akurat ich pozostawiła przy życiu. Jak się czuje ten, który ocalał? Może ma to związek z zażywaniem leków?
Duchowy syndrom poaborcyjny?
Dokładnie tak. Dlaczego tylu ludzi dzisiaj w Stanach Zjednoczonych czy w innych krajach zachodnich musi leczyć się na depresję? Przyczyną wcale nie jest to, że mamy więcej pracy, bo – wbrew temu, co nam się wydaje – mamy jej mniej. Kiedyś ludzie musieli ręcznie prać, nosić wiadra, palić węglem w piecach i jeszcze pracować zawodowo, a my dzisiaj tylko guzik naciskamy. To kto miał więcej pracy? A jednak wtedy było mniej depresji; teraz już siedemnastolatki płaczą, że im się nie chce żyć, że nie widzą sensu, że świat im się wali, że żyją w ciemności i dlatego ćpają albo piją. A jak zajrzeć głębiej, okazuje się, że ich matka miała wcześniej już dwie aborcje, o czym oni nawet nie wiedzą. Przychodzili do mnie tacy ludzie, długo się modliliśmy. Byłem głęboko przekonany, że w rodzinie była aborcja, prosiłem ich, żeby zapytali… To często było rodzinne tabu, ale babcia się wygadała albo matka wreszcie nie wytrzymała. Prawda, uświadomienie jej sobie, pozwalała rozpocząć modlitwy o uwolnienie. Czasem nie było pewności, nikt nie potwierdzał, ale i wtedy – jeśli duchowo czułem, że coś jest nie tak – prosiłem, byśmy się w tej sprawie modlili, i często to był strzał w dziesiątkę.
Co z kobietami, które dokonały aborcji? Co one mogą zrobić? Mówiliśmy już o konieczności specjalnej modlitwy nad łonem, ale co poza tym?
Trzeba nie tylko uzdrowić łono, ale i serce. Łono matki połączone jest z jej sercem, w momencie morderstwa dziecka w łonie ona zabija swoje serce, jej serce staje się jakby martwe. To jest źródło traumy, źródło bólu. Znam babcie, które nie są w stanie wybaczyć sobie tego, co zrobiły. Spowiedź jest tylko pierwszym krokiem, ale trzeba podjąć drugi: modlitwę o uwolnienie i uzdrowienie. Pamiętam modlitwy nad kobietami, które dokonały aborcji. To było straszne: rozpacz, żal za zabitym dzieckiem… a ile demonów trzeba było z tych kobiet wypędzać, ile potem łez było. A jeśli to była więcej niż jedna aborcja albo jeśli te kobiety stosowały środki poronne, było jeszcze gorzej, bo przecież one nawet nie były w stanie – po stosowaniu takich środków – ustalić, ile dzieci zabiły. A te dzieci nie rozpłynęły się w powietrzu! One są! One żyją!!!
Jak to zrobić?
Konieczne jest wybaczenie sobie tego, co się zrobiło. To bardzo trudne i czasem kobiety dwadzieścia, trzydzieści lat później nie są w stanie tego zrobić. Ważne jest także – to często element przebaczenia samej sobie – by prosić o wybaczenie dziecko, które się zabiło. Ja zawsze proszę wtedy kobietę, by za-mknęła oczy, a potem modlę się o pomoc do Matki Bożej, odmawiam specjalną modlitwę, w której proszę Ją, żeby – jeśli jest to wolą Bożą – kobieta mogła zobaczyć swoje dziecko. W dziewięćdziesięciu procentach odbywało się to tak, że kobieta siedziała naprzeciwko mnie, kazałem jej zamknąć oczy, modliłem się i w pewnym momencie następował wybuch straszliwego płaczu. Wiedziałem, że coś się dzieje, nie interweniowałem, bo przed modlitwą mówiłem jej, by wtedy nadała imię dziecku i prosiła je o wybaczenie. I to się działo. Naprawdę. Wielokrotnie to spotkanie, nadanie imienia, przebaczenie kończyło sprawę. Ale bywało i tak, że matka dostawała łaskę zobaczenia tego dziecka nie jako niemowlęcia, ale w wieku, jaki aktualnie by miało. Jeśli aborcji dokonano piętnaście lat temu, dziecko miało piętnaście lat, jeśli pięć, to pięć. Po wszystkim pytałem: chłopiec czy dziewczynka? Dałaś imię? Tak. Potem łzy i wyzwolenie.
Mężczyźni mogą mieć takie problemy?
Powiem szczerze, że z mężczyznami miałem najmniej pracy, jeśli chodzi o aborcję, bo to kobiety zazwyczaj do mnie przychodziły. Czasem musieli przebaczyć, czasem potrzebowali uzdrowienia, ale o wiele rzadziej niż kobiety. Znam historie, w których kobieta zabiła dziecko, mimo że jej mąż, narzeczony, ogólnie ojciec dziecka błagał ją, by tego nie robiła! Jaką ci mężczyźni przeżywają rozpacz, jacy są bezradni… A co mówić o sytuacjach, gdy babcie tych dzieci prowadzą swoje córki do lekarza, by po-zbyć się swojego wnuka, „problemu”… Jak ta rodzina potem funkcjonuje, jak wyglądają te małżeństwa? Dramat i żal okrutny.
Można powiedzieć, że takie rozpowszechnienie aborcji to triumf Szatana?
Oczywiście, że tak. Aborcja jest z piekła rodem. Jedna z pierwszych i najważniejszych propagatorek aborcji w Wielkiej Brytanii – Marie Stopes – której organizacja co roku zabija ponad trzy miliony dzieci, sama mówiła, że słyszała głos, który jej zdaniem pochodził od Boga. Powiedział jej, że ma przekazać synodowi biskupów anglikańskich w 1920 roku, by zmienili nauczanie o kontroli narodzin. „Moi panowie, mówię do was w imieniu Boga, jesteście jego księżmi, ja jestem jego prorokiem” – mówiła do biskupów… Później napisała dzieło, w którym łączyć miała religię Boga z religią człowieka, a także popełniła wiele książek i artykułów, w których propagowała aborcję, antykoncepcję i przekonanie, że zjednoczenie seksualne ostatecznie nie ma na celu prokreacji ani wytworzenia więzi między ludźmi, a jedynie przyjemność. W związku z tym człowiek może stosować wszelkie środki, by jej doświadczać.
Trudno uznać, że te słowa pochodzą od Boga. Dziś wiemy, że to był głos samego Szatana. Stopes w 1922 roku opublikowała dzieło, które miało być jej zdaniem „nową ewangelią”. Zaczęła otwierać ośrodki planowania rodziny, które z czasem przekształciły się w ośrodki aborcyjne. Marie Stopes nienawidziła Kościoła katolickiego i katolików, uważała nas za „przekleństwo lub coś gorszego”. I to są fundamenty tego ruchu. Nie ma wątpliwości, że on pochodzi od demona, jest demoniczny. Ten świat jest chory na kłamstwo, bo ci, którzy zabijają własne dzieci, mówią o nich „zlepek komórek”, „blastula”, „płód”, a potem te same osoby, kiedy nagle chcą mieć dziecko, kilkudniowe dzieci nazywają nagle „moje dzieciątko”, „mój synek”, „moja córeczka”. Zło nie jest logiczne...
Dlaczego nie jesteśmy w stanie dostrzec tego demonicznego charakteru aborcji?
Bo Szatan jest mistrzem kłamstwa, iluzji, a my chętnie w te jego kłamstwa wierzymy. On nam wmawia, że jego działania dadzą nam wolność, wyzwolą nas z kłopotów, a w rzeczywistości są one szerokimi autostradami do piekła, a wcześniej do zniewolenia czy opętania. On przekonuje kobiety, które dokonały aborcji i cierpią, bo już wiedzą, że źle zrobiły i że to jest nieodwracalne, i mają poczucie winy, że Bóg ich nie kocha, że nie ma dla nich ratunku, że są potępionymi grzesznicami, bo zamordowały swoje dzieci, że nie mają szans. A one w to wierzą. Dlatego w czasie modlitwy nad osobą, która dokonała aborcji, często proszę o wyrzekanie się kolejnych demonów kłamstwa. „Wyrzekaj się demona kłamstwa, że «Bóg ci nie wybaczy», że «nie masz żadnych szans», wyrzekaj się demona kłamstwa, że «nie ma nadziei»”. To trzeba robić krok po kroku, bo diabeł robi wszystko, byśmy trwali w smutku, kłamstwie, byśmy się go nie wyrzekli. Chce, żebyśmy umarli w błędzie i braku nadziei, bo wtedy nas ma. To zresztą nie dotyczy tylko aborcji i kobiet. On musi nas okłamać, musi nas zwodzić i odebrać nadzieję. Wie, że tylko wówczas odwrócimy się od zawsze kochającego nas Ojca w niebie. To jest wielka bitwa na śmierć i życie.
Rozmawiał: Tomasz P. Terlikowski
Tekst jest fragmentem książki ks. Piotra Glasa i Tomasza P. Terlikowskiego „Dekalog. Prawdziwa droga w czasach zamętu”.