Wałęsa zapewnia, że teczki Kiszczaka są sfałszowane. „Mam świadków”
Mam świadków, którzy mówią, że oglądali te teczki, a na kartach nie ma ich nazwisk – twierdzi b. prezydent Lech Wałęsa. Instytut Pamięci Narodowej nie ma wątpliwości, że współpraca Wałęsy ze służbami jest bezsporna.
W ocenie Instytutu Pamięci Narodowej, który powołuje się na badania biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Sehna w Krakowie, z odnalezionych teczek tajnego współpracownika ps. Bolek wynika jednoznacznie, że Wałęsa w pierwszej połowie lat 70. donosił SB i otrzymywał za to pieniądze.
B. prezydent tłumaczy, że kluczowym dowodem na to są nazwiska na kartach kontrolnych teczek z domu Kiszczaka. – Brak jest tam nazwisk wielu funkcjonariuszy SB, którzy musieli mieć do nich dostęp. (...) Na jednej karcie mogłaby to być pomyłka, ale na kilku? – zwraca uwagę Wałęsa.
Podkreśla, że ma świadków, którzy jeszcze dziś są w stanie zeznać, że przeglądali teczki, wpisywali się do kart, a ich wpisów tam nie ma. – Chce pan więcej dowodów? – dodaje Wałęsa.