Warszawiacy przeklinają stanie w korkach. Rafał zamiast pomóc, szkodzi
Prezydent polskiej stolicy już nie raz, a i nie dwa, zaskoczył swoimi "genialnymi" pomysłami, co do ruchu drogowego na terenie miasta. Teraz wymyślił, że na Białołęce przyda się strefa "Tempo30", żeby ograniczyć szarżujących tam rzekomo kierowców. Do sytuacji odniósł się jeden z radnych PiS - Wiktor Klimiuk, zdaniem którego, taka strefa nie jest tam potrzebna. Wszystko to z uwagi na ciągle zakorkowane ulice dzielnicy, przez co samochody poruszają się z prędkością nie większą niż kilka kilometrów na godzinę...
Mieszkańcy wschodniej części Białołęki codziennie przeklinają swój los. Większość czasu spędzają w długich korkach, zarówno jadąc do pracy jak i z niej wracając. Za taki stan rzeczy winią stołeczny ratusz, który nie skoordynował remontów w tej okolicy. Wszystkie przebudowy drogowcy oraz urzędnicy z Białołęki pozwolili robić jednocześnie. Nie licząc się zupełnie z tym, że nadal nieprzejezdna jest ul. Kondratowicza na Bródnie. Przez to zakorkowane są wszystkie dojazdy do trasy S8 ul. Płochocińska, Marywilska, Białołęcka. Głos w tej sprawie zabrał stołeczny radny Wiktor Klimiuk.
"Przykładem wyjątkowej nieudolności ze strony zarówno zarządzających drogami, jak i komunikacją szynową jest przykład Zielonej Białołęki" - powiedział radny.
Przypomniał, że wiele lat obiecywano w tym miejscu metro lub tramwaj. "Jako rekompensata za to metro, na które na razie nie ma szans, miał być tramwaj na Zieloną Białołękę. Jednak dzisiaj słyszymy, że realny termin dla tramwaju to rok 2033, ale żeby się za bardzo nie nastawiać. De facto prac jeszcze nie rozpoczęto" - powiedział radny Klimiuk. "Już za sam ten fakt prezes Tramwajów Warszawskich powinien zostać odwołany, bo ta inwestycja pokazuje całkowitą nieudolność albo po prostu kłamstwa ze strony miejskich urzędników" - dodała nawiązując tym samym do apelu radnych PiS o odwołanie prezesa Tramwajów Warszawskich Wojciecha Bartelskiego. Radni uważają, że inwestycje prowadzone przez tramwajarzy nie są właściwie zaplanowane i nie ma nad nimi nadzoru inwestorskiego. Chodzi m.in o budowę tramwaju na Wilanów.
Zobacz też: Słitfocia” Trzaskowskiego przyniosła pecha. Nowe wagony Škody stanęły
"Nie mamy na Zielonej Białołęce komunikacji szynowej, mamy komunikację autobusową lub samochód" - powiedział radny Klimiuk i ocenił, że autobusów wiele nie jest. "Trzeba zatem znaleźć jakąś drogę do centrum miasta. Głównie przez Targówek czyli przez Kondratowicza albo przez Białołękę - przez Marywilską albo Modlińską" - wyjaśnił. "Niestety, Kondratowicza jest dawno w remoncie więc nie można przejechać. A na Marywilskiej stwierdzono, że to jest najlepszy moment żeby przeprowadzić jej remont i to w dodatku w kierunku jej zwężenia. Ponieważ jest to jedyna alternatywa na Białołęce dla ulicy Modlińskiej, to jest to tak naprawdę działanie w kierunku korków" - podkreślił.
Zaznaczył, że oprócz tego rozpoczęto remontu wiaduktu na ul. Marywilskiej, który prowadzi nad torami widmo, kończącymi się ślepo kilkaset metrów dalej. "Remont przeprowadzono tak nieudolnie, że w pierwszych tygodniach ten wiadukt się zawalił" - zaznaczył Klimiuk. "W tej chwili z trzech dostępnych dróg, dostępna jest jedna - ulica Modlińska. A żeby do niej dojechać trzeba się przedostać przez wiele małych, wąskich ulic przez całą Białołękę. I w tym momencie tam, tak naprawdę nie jest potrzebna strefa "Tempo30" planowana przez urzędników Rafała Trzaskowskiego, bo samochody i tak tam się poruszają z prędkością kilku kilometrów na godzinę" - podkreślił.
"Nieudolności w budowaniu komunikacji szynowej i całkowicie niezrozumiała polityka remontowa sprawia, że Zielona Białołęka jest odcięta od reszty Warszawy i żeby się tam dostać trzeba spędzić kilka godzin w korkach" - ocenił radny Klimiuk. "To jest przykład na to, jaki los nam zgotował prezydent Trzaskowski jeżeli chodzi o komunikację" - dodał.