Wściekły i ohydny atak „wyborczej” na Adama Bujaka, bo fotograf wyprosił z kościoła ich fotoreportera, który przeszkadzał w modlitwie
W mediach lewicowo-liberalnych weekend obfitował w ataki na środowiska katolickie – w ten sposób odbyła się tam inauguracja Wielkiego Tygodnia. „Newsweek” postanowił w Niedzielę Palmową wytoczyć działa przeciwko abpowi Markowi Jędraszewskiemu, przy czym oczywiście niczego oryginalnego nie napisał – stare zarzuty, że metropolita krakowski jest wierny Ewangelii, wartościom konserwatywnym i nauce św. Jana Pawła II. To, co w oczach zwykłego obywatela, jest wielkim plusem, niemiecki „Newsweek” stara się przedstawić jako powód zgorszenia. Nic dziwnego, że z tygodnia na tydzień traci coraz więcej czytelników. Również „Wyborcza” nie kiedy indziej, tylko w Niedzielę Palmową piórem niejakiego Peadara de Burcy (irlandzkiego aktora) napisała artykuł kwestionujący w bardzo nieprzyjemny sposób wielkość i świętość Jana Pawła II, nazywając go m.in. „Teflonowym Papieżem” - pisze Adam Sosnowski.
Ale już wcześniej, w piątek wieczorem, „Wyborcza” zaatakowała innego krakowianina, fotografika papieskiego oraz kawalera Orderu Orła Białego (i członka Kapituły), Adama Bujaka. Jaki był powód? Prozaiczny – Bujak nie życzył sobie obecności fotoreportera „Wyborczej” podczas nabożeństwa Arcybractwa Męki Pańskiej, które odbyło się w piątek w krakowskiej Bazylice Franciszkanów, gdzie Arcybractwo ma swoją stałą siedzibę. Arcybractwo istnieje od 1595 r., a jego członkami są świeccy mężczyźni, którzy kontemplują mękę i śmierć Chrystusa – stąd największa ich aktywność przypada właśnie na czas Wielkiego Postu i Wielkiego Tygodnia.
Bratem starszym, a więc przełożonym bractwa, jest od dawna właśnie Adam Bujak. Tym samym to pan Bujak był organizatorem piątkowego nabożeństwa, które miało charakter stricte religijny. „Pojawił się tam fotograf, który po prostu przeszkadzał nam w modlitwie,” relacjonuje sytuację Adam Bujak. „Wyskakiwał nagle zza ołtarza, żeby zrobić zdjęcie, blokował przejście podczas naszej procesji, prawie, że wpadał na nas, aby wykonać zbliżenie naszych twarzy. W takim nastroju uniemożliwiał nam zatopić się w atmosferze zadumy i modlitwy, a przecież po to właśnie spotkaliśmy się w piątek w kościele. Podszedłem do tego człowieka, zapytałem kim jest i czemu nam przeszkadza.”
Więcej TUTAJ