Brzeski: W trakcie Zapad'17 obawiam się prowokacji
– Nie wiem kto nadyma ego personelu pałacu prezydenckiego, ale ci ludzie zachowują się po chamsku. To gorzej niż menele pod budką z piwem, bo zapominają, że premierem jest nie tylko polityk, ale i kobieta. Jeżeli prezydentowi odpowiadają ludzie pozbawieni podstawowej kindersztuby to jego wybór, ja będę miał wybór trochę później – spór między pałacem prezydenckim a rządem ocenia dr Rafał Brzeski, specjalista od spraw służb specjalnych.
Dalsza część rozmowy dotyczyła manewrów Zapad'17. – Teoretycznie scenariusz manewrów Zapad'17 zakłada, że trzy małe państewka w pasie państw bałtyckich próbują dokonać destabilizacji Białorusi, wysyłają swoich separatystów i wspierają separatystów lokalnych, w teren gdzie są Polacy. Polakom więc przypadła rola separatystów. Białorusi z pomocą zmierza Rosja i odpiera się ten atak trzech państewek wspieranych przez Zachód, czyli NATO. Ten opublikowany scenariusz jest nielogiczny. Jeżeli przyjmiemy założenie, że trzy małe państewka rzucą się na dużą Białoruś i chcą oderwać płat ziemi, czyli można powiedzieć, że rzucają się na Rosję, to wygląda to niepoważnie i nielogicznie. Natomiast jeżeli obrócić ten scenariusz, czyli ćwiczony będzie nie atak tych trzech małych państewek, ale metody obrony tych trzech małych państewek no to wtedy zaczyna wszystko pasować i jest logiczne z obowiązującą doktryną wojskową Federacji Rosyjskiej, która zakłada, że wrogie są wszystkie państwa ościenne, które nie podporządkowują się linii Moskwy. To jest ograniczenie suwerenności krajów ościennych. Doktryna przewiduje, że Rosja stanie wówczas w obronie „świata rosyjskiego”. Co to znaczy „świat rosyjski”? To nie tylko Rosjanie, to nawet potomkowie „białych” emigrantów, to mieszkający poza granicami Rosjanie, to aż po ludzi mówiących po rosyjsku i przychylnych Rosji. Militarnie Kreml uważa, że może stanąć w obronie tego świata – ocenia dr Brzeski.
"Najbardziej boję się 17 września, dlatego, że Rosjanie kochają daty"
– Te manewry to największe manewry z serii „Zapadów”. Media mówią o 100 tys. bo to okrągła liczba i to ładnie pasuje. Analitycy NATO-wscy są bardziej oszczędni, mówią, ze to od 18 do 60 tys. Z oceną 60 tysięcy plus zgadzają się polscy analitycy. Sztab generalny w Moskwie zarezerwował przeszło 4100 wagonów na przewóz wojsk na teren Białorusi, polscy analitycy wyliczyli, że to około 30 tys. ludzi. Do tego dochodzą wojska białoruskie, wojska rosyjskie z Kaliningradu i wojska przerzucone drogą powietrzną. To mniej więcej na te 60 tys. plus wyjdzie. Porozumienie wiedeńskie z 1992 r. przewiduje, że przy takiej liczbie uczestniczących wojsk to powinni być obserwatorzy zagraniczni. Moskwa odwołała się do technicznego triku, a mianowicie podzieliła te wielkie manewry na mniejszą serię ćwiczeń, a każde z nich są poniżej tej kategorii. Podobno obserwatorzy zagraniczni zostali zaproszeni na jeden dzień, czyli zobaczą to co im Moskwa pokaże. A pokaże im siłę swoich wojsk i skuteczność trwającego od kilku lat programu modernizacji swoich wojsk. Ocena jest taka, że nie będzie zagrożenia, a będą raczej to szczypanki – dodaje dr Brzeski.
Czy obecnie trwa wojna informacyjna? – Jest wojna informacyjna. Może nie ma specjalnego nasilenia, chociaż nasilenie robią media zachodnie, to one mówią o tych 100 tys., to one mówią, że jesteśmy na krawędziach III wojny światowej. Uważam że tam będą prowokacje drobne, najbardziej boję się 17 września, dlatego, że Rosjanie kochają daty i byłby to silny sygnał pod adresem Polski. To mogłoby być przekroczenie granicy przez jakiś zabłąkany oddział wojskowy. Wystarczy o kilka kilometrów, mogłyby to być naruszenia dronami naszej przestrzeni publicznej. Później można to rozdmuchać medialnie. Byłby to sygnał dla nas – siedźcie spokojnie, jesteście państwem ościennym, macie ograniczoną suwerenność – zakończył gość programu.