Klub Rekina, czyli jak Sławomir Nowak załatwiał posady znajomym
W 2012 r. Wojciech T. miał obiecać Sławomirowi Nowakowi, wówczas ministrowi transportu, 100 tys. zł za załatwienie stanowiska szefa spółki skarbu państwa. Okazało się to niemożliwe. Ostatecznie T. trafił do zarządu grupy Energa. Miał za to zapłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych – wynika z aktu oskarżenia w jednej z największych afer korupcyjnych, o czym na łamach „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie” pisze Piotr Nisztor.
21 grudnia 2021 r. do Sądu Okręgowego w Warszawie trafił akt oskarżenia przeciwko piętnastu osobom, w tym Sławomirowi Nowakowi, byłemu wpływowemu politykowi Platformy Obywatelskiej. Według śledczych, będąc prezesem Ukrawtodoru, ukraińskiej agencji drogowej, miał przyjąć i żądać przynajmniej 6,1 mln zł łapówek. Jednak część zarzutów dotyczy także okresu, gdy był szefem gabinetu premiera Donalda Tuska, a potem ministrem transportu w jego rządzie. W tym czasie miał przyjąć przynajmniej 320 tys. zł m.in. za załatwienie posad w zarządach spółek skarbu państwa.
„Gazeta Polska” dotarła do jawnej części aktu oskarżenia. Z dokumentu wynika, że jednym z wątków sprawy jest działalność tzw. Klubu Rekina. Ta nieformalna organizacja biznesowo-towarzyska miała powstać krótko po objęciu przez koalicję PO–PSL władzy w Polsce. Miała być kopią podobnych klubów działających od lat na amerykańskich uniwersytetach. Wśród założycieli Klubu Rekina znaleźli się obok Nowaka także Jacek P., jego przyjaciel i sąsiad, oraz Leszek K., menedżer z branży medialno-marketingowej (wszyscy objęci są aktem oskarżenia). Członkowie organizacji mieli się wzajemnie wspierać, robić wspólne interesy i dzielić równo zarobione pieniądze. Symbolicznie każdy otrzymywał ząb rekina.
Więcej w dzisiejszej „Gazecie Polskiej Codziennie”.