MSZ Rosji krytykuje "pompowanie" na Ukrainę instruktorów z zagranicy
Wiceminister spraw zagranicznych Rosji Aleksiej Mieszkow oznajmił, że celem – jak to ujął – "pompowania" na Ukrainę zagranicznych instruktorów jest zdestabilizowanie sytuacji w tym kraju.
Według rosyjskiej agencji TASS Mieszkow skomentował w ten sposób doniesienia o gotowości Polski, by wysłać instruktorów na Ukrainę.
– Wszelkie programy dotyczące pompowania na Ukrainę zagranicznych instruktorów mają na celu przede wszystkim zdestabilizowanie sytuacji w kraju. Teraz należy myśleć o pokoju, a nie o wojnie. Decyzja o zwiększeniu liczebności armii, zaangażowanie instruktorów amerykańskich, angielskich i z innych krajów również destabilizuje sytuację – powiedział Mieszkow.
26 lutego polski wicepremier, minister obrony Tomasz Siemoniak poinformował, że Polska zamierza przygotować do stu instruktorów do szkolenia ukraińskich podoficerów; decyzja, czy i ilu pojedzie na Ukrainę, zapadnie w marcu. Siemoniak wyjaśnił, że program, który jest przygotowywany, dotyczy dwóch ukraińskich ośrodków szkoleniowych – pod Kijowem i pod Lwowem.
Polski wicepremier podkreślił, że współpraca szkoleniowa z Ukrainą to nic nowego – powołanie wspólnej polsko-ukraińsko-litewskiej brygady uzgodniono w 2009 r., a od ponad roku trwa program NATO współpracy z ukraińskimi uczelniami wojskowymi, dokąd jeżdżą polscy instruktorzy. Ponadto na polskich uczelniach wojskowych kształci się obecnie 33 ukraińskich oficerów. Polscy żołnierze - obok przedstawicieli innych państw NATO – byli też we wrześniu na ćwiczeniach na Ukrainie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Szef BBN: W interesie Polski jest wzmacnianie ukraińskiej armii
Ćwiczenia rosyjskich wojsk obrony powietrznej z udziałem 2 tys. żołnierzy