Minister obrony USA Chuck Hagel podał się do dymisji
Amerykański minister obrony Chuck Hagel podał się w poniedziałek do dymisji, która została przyjęta przez prezydenta Baracka Obamę – poinformował wysoki przedstawiciel resortu obrony USA.
Prezydent USA Barack Obama potwierdził, że minister obrony Chuck Hagel podał się do dymisji. Hagel ma pozostać na stanowisku do czasu zatwierdzenia jego następcy przez Senat. Obama nie ogłosił nazwiska nowego szefa Pentagonu.
W wystąpieniu w Białym Domu Obama powiedział, że Hagel, który kierował Pentagonem od dwóch lat, sam "doszedł do wniosku", że nadszedł czas, by zakończyć misję ministra obrony.
– Chuck Hagel był wzorowym ministrem obrony. (...) Dbał o kobiety i mężczyzn w mundurach jak nikt inny. (...) Jestem wdzięczny, że zostanie na stanowisku do czasu, aż nominuję jego następcę i zostanie on zatwierdzony przez Senat – oświadczył Obama. Nie podał nazwiska nowego ministra.
– Kierowanie Pentagonem było największym przywilejem mojego życia – powiedział Hagel.
Dziennik "New York Times", który jako pierwszy podał informację o rezygnacji ministra, tłumaczy, że Hagel jest pierwszą ofiarą porażki Demokratów w listopadowych wyborach do Kongresu i związanej z tym utraty większości w Senacie. Zdaniem dziennika rezygnacja ma związek z krytyką strategii USA wobec zagrożenia ze strony dżihadystycznego ugrupowania Państwo Islamskie (IS) w Iraku i Syrii.
"Odsunięcie Hagla oznacza uznanie, że (walka z) IS wymaga innego rodzaju umiejętności" niż te, które ma Hagel – napisał "NYT", powołując się na wypowiedź anonimowego przedstawiciela administracji.
68-letni Hagel, odznaczony weteran wojny w Wietnamie, podczas której był dwukrotnie ranny, jest pierwszym ministrem obrony, który w przeszłości był szeregowym żołnierzem. Hagel, były republikański senator w Nebrasce, jest też jedynym Republikaninem w administracji Obamy wśród osób zajmujących się bezpieczeństwem narodowym.
Jego nominacja na ministra obrony dwa lata temu wywołała ogromne kontrowersje i sprzeciw ze strony jego dawnych kolegów z Partii Republikańskiej. Wielu miało mu za złe m.in. sceptycyzm wobec wojny w Iraku. Twierdzono, że jako sekretarz obrony doprowadzi do osłabienia potencjału militarnego USA i będzie uprawiał "miękką" politykę zagraniczną.