Niemieckie komentarze po decyzji wycofania amerykańskich żołnierzy. W tle broń atomowa.
Niemieccy politycy z niepokojem, ale i z rezerwą zareagowali na potwierdzone przez Waszyngton wycofanie z Niemiec 12 tys. amerykańskich żołnierzy. Zdaniem szefa niemieckiego MSW Horsta Seehofera wycofanie US Army z Niemiec jest „nieładną sprawą“.
Niemiecki minister dodał jednak, że „potrafimy się z nią obejść”. Jak podkreślił polityk bawarskiej CSU, niemiecko-amerykańska przyjaźń i stosunki transatlantyckie mimo wszystko pozostaną stabilne.
Były inspektor generalny Bundeswehry Harald Kujat wskazał na panującą dzisiaj nową sytuację. „Po upadku żelaznej kurtyny położenie geostrategiczne Niemiec zmieniło się. Nie jesteśmy już państwem we frontalnym położeniu, tylko strefą łączącą”. W Polsce i krajach bałtyckich amerykańskie siły zbrojne mogłyby lepiej realizować zadania obronne Sojuszu niż w Niemczech, uważa niemiecki generał.
Tymczasem szefowa klubu parlamentarnego Zielonych Katrin Göring-Eckardt uważa, że „byłoby lepiej, gdyby zamiast żołnierzy Amerykanie zabrali z Niemiec i Europy swoją broń atomową”. Wycofanie wojsk nie leży ani w interesie NATO, ani USA. Prezydent Donald Trump masowo obciąża tym krokiem stosunki transatlantyckie, stwierdziła Göring-Eckardt.
Z kolei Sigmar Gabriel, przewodniczący forum stosunków niemiecko-amerykańskich „Mostu Atlantyckiego” zakłada, że częściowe wycofanie amerykańskich wojsk z Niemiec jest nieuniknione – także za rządów nowego prezydenta USA. - Już od czasu rządów Baracka Obamy, a nie dopiero Donalda Trumpa, Stany Zjednoczone chcą się wycofywać ze swojego zaangażowania wojskowego na świecie. Społeczeństwo USA jest zmęczone wojnami, a hasłem zarówno z lewa, jak i z prawa jest «koniec niekończących się wojen» - powiedział gazecie „General-Anzeiger” Sigmar Gabriel, były szef SPD i niemieckiej dyplomacji.
Na ścisłej współpracy amerykańsko-niemieckiej opierają się plany szefowej MON Annegret Kramp-Karrenbauer dotyczące między innymi zastąpienia nowymi maszynami przestarzałych myśliwców Tornado. W połowie mają to być amerykańskie Boeingi 45 F/A-18, a w dalszej przyszłości także samoloty niemiecko-francuskiej produkcji, która znajduje się jeszcze w fazie koncepcji.
Niemcy potrzebują jednak myśliwce szybciej, by w razie konfliktu mogły przenosić amerykańską broń jądrową rozmieszczoną w Niemczech. W maju br. rozpętała się dyskusję dotyczącą stacjonowania w Niemczech amerykańskiej broni jądrowej. Jednym z argumentów na rzecz jej pozbycia się była, jak wówczas niektórzy tamtejsi politycy twierdzili, „nieobliczalność Trumpa”.
Teraz byłaby ku temu okazja, bo bez samolotów bojowych zdolnych do przenoszenia broni jądrowej, trzymanie w Niemczech amerykańskich bomb atomowych nie miałoby sensu.
Ekspert CDU ds. obronności Henning Otte zdecydowanie odrzuca jednak te sugestie. Zapowiedź wycofania amerykańskich wojsk z Niemiec jest wprawdzie godna ubolewania, „ale nie powinna prowadzić do dalszego wyobcowania w Sojuszu”, podkreślił Otte dodając, że USA nadal pozostaną najważniejszym partnerem Niemiec poza Europą.
W środę Waszyngton potwierdził zapowiadane wcześniej wycofanie z Niemiec części amerykańskich wojsk. Jak podał szef departamentu obrony Mark Esper, będzie to blisko 12 tys. z 36 tys. stacjonujących w Niemczech żołnierzy. Ponad połowa ma wrócić do USA, 5600 ma być rozlokowanych w innych państwach Europy.