Nowiczokiem spryskała się jak perfumami. Śmiertelny prezent, otrzymała od partnera
Do szokujących ustaleń dotarł brytyjski dziennik „The Sun”. Kobieta, która zmarła na skutek zatrucia nowiczokiem, buteleczkę ze śmiertelnie niebezpiecznym płynem dostała od swojego partnera, który znalazł je na ziemi i myślał, że to... perfumy.
„The Sun” ustaliła, że 45-letni Charlie, znalazł buteleczkę z trucizną w parku w Salisburry, nieopodal miejsca gdzie w marcu doszło do ataku na byłego rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala i jego córkę. Prawdopodobnie, porzucilo go tam sprawcy ataku na Rosjan. Mężczyzna przyznał w wywiadzie, że niewielką buteleczkę, przyniósł do domu i myśląc, że to perfumy, dał w prezencie swojej partnerce.
EXCLUSIVE: Novichok survivor haunted by guilt after giving girlfriend killer nerve agent — believing it was perfume https://t.co/3lHSZX4dYx
— The Sun (@TheSun) 23 lipca 2018
Nieświadoma niebezpieczeństwa kobieta, miała zużyć naraz całą zawartość opakowania na raz. "Perfumy" trafiły na jej oba nadgarstki po czym płyn, wtarła w skórę. Według lekarzy, działanie nowiczoka było 10 razy większe niż w przypadku Skripalów. Rosjanie prawdopodobnie zatruli się dotykając klamki drzwi - to tam znaleziono najwięcej śladów nowiczoka.
- Jest mi bardzo przykro, że Dawn nie żyje. To szokująca historia. Kiedy się o tym dowiedziałem, byłem jeszcze na środkach znieczulających. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę mógł się pogodzić z jej śmiercią- powiedział w wywiadzie dla dziennika the Sun Charlie Rowley.
Mężczyzna wciąż nie odzyskał w pełni pamięci, wciąż jest bardzi osłabiony i z trudem się porusza.