Sąd: Nazwanie patriarchy Cyryla „agentem KGB” nie jest obraźliwe
Sąd rejonowy w Sofii ogłosił, iż nazwanie patriarchy moskiewskiego Cyryla „agentem KGB”, jakiego kilka lat temu użył ówczesny wicepremier Bułgarii Waleri Simeonow, nie jest obraźliwe. Tym samym oddalił pozew złożony przez emerytowanego generała Emiła Miłanowa, znanego z prorosyjskich sympatii, który zarzucał politykowi obrazę głowy Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (RKP).
Sprawa dotyczyła wydarzeń sprzed trzech lat. Podczas pobytu w Bułgarii w dniach 2-4 marca 2018, z okazji 140. rocznicy jej wyzwolenia z niewoli tureckiej, patriarcha Cyryl spotkał się w Sofii m.in. z prezydentem tego kraju Rumenem Radewem, któremu towarzyszył zwierzchnik tamtejszego prawosławia patriarcha Neofit. Gość z Moskwy wyraził głębokie niezadowolenie z powodu pomniejszania wkładu Rosji do wyzwolenia i przypisywania także innym państwom i narodom współudziału w tym procesie.
Na niespełna 6-minutowym filmiku, zamieszczonym w internecie przez Patriarchat Moskiewski, można było zobaczyć, jak wzburzony Cyryl wspomina m.in., że Rosja po przegranej wojnie krymskiej była osłabiona i osamotniona w Europie i sama musiała stawiać czoło ówczesnym mocarstwom a jednak pospieszyła z pomocą bratniemu narodowi. – Jest to jedyny w swoim rodzaju przykład tego, jak solidarność religijna, duchowa i kulturalna bierze górę nad pragmatyzmem politycznym – oświadczył zwierzchnik RKP.
„Bułgarię wyzwoliła Rosja”
Podkreślił też, że „Bułgarię wyzwoliła Rosja, nie Polska, nie Litwa ani inne kraje”. – Chcę otwarcie powiedzieć, że trudno mi było słyszeć te powoływania się na udział innych państw w oswobodzeniu Bułgarii – stwierdził. Dodał, że „ani Sejm polski, ani litewski nie podejmowały decyzji o rozpoczęciu wojny z osmańską Turcją”. Wyraził przy tym nadzieję, że środki przekazu, które transmitowały to spotkanie, przekażą „jego rozczarowanie z powodu nieprawidłowej interpretacji wydarzeń historycznych, związanych z wyzwoleniem Bułgarii”.
Te właśnie krytyczne słowa wywołały ostrą replikę ze strony wicepremiera Simeonowa, który 7 marca 2018 m.in. wypomniał gościowi z Rosji jego agenturalną przeszłość, udział w aferach gospodarczych i nadmierne bogactwo.
– Człowiek ten nie spadł z nieba, nie wyszedł z raju i nie jest wysłańcem Jezusa Chrystusa, ale jest znany jako papierosowy metropolita Rosji – oświadczył polityk. Przypomniał, że od 1996 obecny zwierzchnik RKP sprowadził do swego kraju papierosy za 14 mld dolarów, nie płacąc za to akcyzy i za 4 mld dolarów wino „na potrzeby Kościoła”. Ma własny samolot, willę w Szwajcarii i zegarek na rękę za 30 tys. dolarów – wyliczał dalej Simeonow. Dodał, że Cyryl nie jest „kapelanem wschodnioeuropejskim”, ale był agentem Michajłowem II klasy w szeregach sowieckiego KGB. Podkreślił przy tym, że patriarcha powiedział kiedyś, iż „prawa człowieka to nowa herezja”.
Drugorzędny agent KGB
– I taki człowiek ma czelność wydawać oceny? – nie krył oburzenia wicepremier. – Wyobraźcie sobie, że patriarcha Neofit pojedzie do Putina i zacznie mu wyjaśniać, kim byli Cyryl i Metody – dodał. – Drugorzędny agent KGB nie będzie nam opowiadał, co jest słuszne a co nie; nic z tego nie będzie.
W dwa dni później, w odpowiedzi na krytykę w szeregach koalicji rządowej za zbyt mocne słowa, oświadczył, że nie zamierza przepraszać patriarchy za to, co powiedział, dodając przy tym, że i tak używał łagodnych słów, bo na temat „osobowości Władimira Gundiajewa [świeckie imię i nazwisko patriarchy] miałby dużo więcej do powiedzenia”.
Obecnie, w czasie rozprawy w sądzie, były wicepremier (od maja 2017 do listopada 2018) wyjaśnił, że jego ówczesne postępowanie nie mogło wyrządzić sprzecznych z prawem szkód, gdyż był to tylko komentarz do zachowania przedstawiciela obcego państwa, a nie przywódcy duchowego czy religijnego. Przy tym chodziło o krytyczną ocenę jego motywów i poglądów politycznych a on sam wypowiadał się jako przedstawiciel rządu Republiki Bułgarii.