W Mali porwano katolickiego kapłana i grupę wiernych. Znajdują się prawdopodobnie w rękach dżihadystów
Nieznani sprawcy uprowadzili w Mali katolickiego księdza i czterech wiernych. Do zdarzenia doszło, kiedy jechali na pogrzeb zaprzyjaźnionego kapłana. Porwanie potwierdziły zarówno źródła kościelne, jak i policja. Wiele wskazuje na to, że uprowadzeni znajdują się w rękach dżihadystów.
Do porwania doszło w miniony poniedziałek. Według zeznań świadków uzbrojeni mężczyźni zaatakowali samochód, którym podróżował proboszcz w wiejskim miasteczku Ségué ks. Léon Douyon, wraz z burmistrzem i wiceburmistrzem miasteczka oraz dwiema wiernymi. Malijska konferencja episkopatu poinformowała, że jechali oni do sąsiedniego miasta San, gdzie mieli uczestniczyć w pogrzebie. Więcej szczegółów zdarzenia na razie nie podano. Wiadomo jedynie, że wciąż nie odnaleziono samochodu, którym jechali.
Przedstawiciele episkopatu Mali wskazują na znaczące pogorszenie sytuacji w tym kraju, który stał się praktycznie niewolnikiem fundamentalistów związanych z Al-Kaidą i tzw. Państwem Islamskim. Kraj ten stał się twierdzą dżihadu, który rozlewa się stamtąd na sąsiednie Burkina Faso i Niger. „Sytuacja jest bardzo napięta, a przyszłość niepewna” – mówi Radiu Watykańskiemu przewodniczący episkopatu Mali, bp Jonas Dembélé.
- Jesteśmy bardzo zasmuceni tą wiadomością. To prawda, że Mali przeżywa trudny okres, ale wcześniej nie doświadczyliśmy porywania księży. To nas bardzo niepokoi na poziomie Kościoła. Modlimy się, ale także nawiązujemy kontakty, aby lepiej zrozumieć, co się dzieje. Nie sądzę jednak, że zostali porwani za to, że są chrześcijanami – mówi papieskiej rozgłośni bp Dembélé.
– Pomimo rosnącej niepewności nasz maleńki Kościół katolicki w Mali był dotąd w stanie kontynuować swoją działalność. Do tego czasu nie mieliśmy większych problemów. Nie było żadnych działań wymierzonych bezpośrednio w Kościół i mamy nadzieję, że sytuacja się nie zmieni, ponieważ dużo pracujemy w ramach dialogu międzyreligijnego, w diecezjach, aby umocnić dialog i wspólnie ze wszystkimi dążyć do pokoju - dodał.
Poniedziałkowe porwanie jest kolejną bolesną ilustracją dramatycznej sytuacji, która panuje w tym afrykańskim kraju. W lutym minęły cztery lata od uprowadzenia w Mali kolumbijskiej misjonarki, która wciąż jest w rękach dżihadystów. Wiadomo jedynie, że siostra Gloria Cecilia Narváez żyje, ale potrzebuje pilnej pomocy medycznej. Jej zgromadzenie zaapelowało do chrześcijan na całym świecie o modlitwę w intencji uprowadzonej, a wspólnotę międzynarodową wezwało do poczynienia większych wysiłków w celu jej oswobodzenia. W Mali przetrzymywany był też, uprowadzony w sąsiednim Nigrze, ks. Pierluigi Maccalli, który w rękach islamistów spędził dwa lata. Szacuje się, że chrześcijanie stanowią ok. 4 procent mieszkańców Mali.